Ojciec, który pobił szufelką swoją 10-letnią córkę we wsi pod Starogardem Gdańskim w Pomorskiem, nie trafił do aresztu. Zastosowano wobec niego jedynie dozór policyjny.

"Ta sytuacja została uznana jako jednorazowa i nie było szans, żeby wnioskować o coś innego niż dozór policyjny" - tłumaczy Kazimierz Kochanowski z Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim. Policji nie udało się ustalić, czy ojciec bił córkę wcześniej. Dziecko trafiło do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy, pleców i rąk. Wściekłość ojca wywołała rozbita butelka wina. Wcześniej wysłał on córkę do sklepu po alkohol. Gdy dziesięciolatka wracała z zakupem ze sklepu, butelka wypadła jej z rąk i rozbiła się na chodniku przed domem. Gdy powiedziała o tym ojcu, ten wpadł w szał, pobił dziecko szuflą do węgla i wyrzucił z domu. Noc spędziła u rodziców koleżanki, a następnego dnia poszła do szkoły. Policję i pogotowie powiadomiła nauczycielka, którą zaniepokoił stan dziecka. Matka nie mieszka od dłuższego czasu z rodziną, trzy lata temu została skazana za pobicie swojej córki. Ojciec, który samotnie wychowuje dwójkę dzieci, jak się okazuje nie jest lepszy. Grozi mu do dwóch lat więzienia.

17:50