Sześciu polskich marynarzy zostało rannych, w tym jeden ciężko we wczorajszej eksplozji na niemieckim frachtowcu "Sierksdorf". Stan jednego z poszkodowanych jest bardzo ciężki. Do wybuchu doszło nad ranem w porcie Aalborg w Danii. Kilka godzin po eksplozji statek zatonął.

Duńska policja poinformowała, że polscy marynarze przebywali w komorze, gdzie znajdował się cement. Mężczyźni próbowali uruchomić pompę. Jak ustalono, w trakcie rozruchu doszło do eksplozji oparów amoniaku.

W wypadku rannych zostało sześciu polskich marynarzy. Stan jednego z Polaków jest bardzo ciężki, dwaj kolejni mężczyźni odnieśli mniej groźne obrażenia. Trzech marynarzy z najlżejszymi ranami opuściło już szpital. W eksplozji ucierpiał także jeden Niemiec.

"Sierksdorf" przewoził sproszkowany materiał, wykorzystywany do produkcji cementu. W kontakcie z wodą substancja ta spowodowała wydzielanie się łatwopalnych oparów i eksplozję. Huk był tak potężny, że słyszano go w całym Aalborgu, trzecim co do wielkości duńskim mieście. Wybuch wyrwał w kadłubie wielką dziurę.

Frachtowiec wprowadzono do portu Alborg, gdzie ratownicy przez kilka godzin próbowali utrzymać go na wodzie. Po 11.00 "Sierksdorf" zatonął. Nad powierzchnię wody w basenie portowym wystaje tylko mostek.

Statek został zbudowany w 1983 roku w Hamburgu. Należał do hamburskiego armatora, ale pływał pod banderą karaibskiego państwa Antigua i Barbuda.

rys. RMF

04:55