Firmy ubezpieczeniowe w Niemczech stworzyły wstępny bilans aut uszkodzonych podczas powodzi. Według niego u naszych zachodnich sąsiadów znajduje się ponad 9 tys. samochodów, które w jakimś stopniu zostały zniszczone przez wodę. Jaka część aut z defektem trafi do Polski, na razie trudno oszacować.

9 tys. uszkodzonych aut - to rekordowa liczba. Część z nich znajduje się w rękach ubezpieczycieli, którzy zamierzają na nich zarobić, wystawiając je na sprzedaż. Ceny będą symboliczne, więc chętnych do nabycia aut nie brakuje. Już teraz zgłaszają się kupcy z Polski, Litwy, Łotwy czy Czech i Słowacji.

Trzeba jednak bardzo uważać, zwłaszcza że sprzedawcy – głównie z salonów samochodów używanych – rzadko informują kupców ze wschodu, jak była przeszłość pojazdu. Wiedzą bowiem, że takie osoby nie zdecydują się na wytoczenie procesu na terenie Niemiec - to zbyt kosztowna i kłopotliwa sprawa.

Na razie celnicy z przejść granicznych na Pomorzu Zachodnim nie stwierdzili ani jednego przypadku, by ktoś chciał odprawić samochód z tegorocznej powodzi. Trzeba jednak pamiętać, że służby celne mają niewiele możliwości sprawdzenia, czy samochód był zalany.

Celnik ma jedynie obowiązek skontrolować, czy auto da się uruchomić, czy samochód nie jest uszkodzony i czy jest w całości. Na tym jednak kończą się jego możliwości. I tak np. cuchnąca tapicerka nie może być powodem, dla którego auto zostanie nieodprawione.

Jedyna nadzieja, by popowodziowy złom nie trafił na nasze drogi, w stacjach diagnostycznych .

14:00