Impas ws. CETA trwa. Belgia potwierdziła swoje "nie" wobec umowy o wolnym handlu UE-Kanada. Na spotkaniu belgijskich władz federalnych i regionalnych uznano, że kraj nie może obecnie podpisać porozumienia z Kanadą. Oznacza to, że planowany na czwartek szczyt z udziałem premiera Kanady Justina Trudeau, na którym umowa miała zostać podpisana, zostanie odwołany.

Impas ws. CETA trwa. Belgia potwierdziła swoje "nie" wobec umowy o wolnym handlu UE-Kanada. Na spotkaniu belgijskich władz federalnych i regionalnych uznano, że kraj nie może obecnie podpisać porozumienia z Kanadą. Oznacza to, że planowany na czwartek szczyt z udziałem premiera Kanady Justina Trudeau, na którym umowa miała zostać podpisana, zostanie odwołany.
Premier autonomicznej Walonii Paul Magnette w drodze na rozmowy belgijskich polityków ws. zgody na podpisanie CETA /STEPHANIE LECOCQ /PAP/EPA

Na podpisanie CETA nie zgadza się Walonia - francuskojęzyczny, autonomiczny region Belgii, a federalny rząd tego kraju potrzebuje zgody regionów i wspólnot językowych, by podpisać porozumienie.

Decyzja ws. nieudzielenia zgody na zawarcie umowy handlowej z Kanadą zapadła na dzisiejszym posiedzeniu specjalnego komitetu, w którym udział wzięli przedstawiciele władz federalnych, Walonii, Flandrii i wspólnoty niemieckojęzycznej.

Walonia kolejny raz potwierdziła, że potrzebuje ws. CETA więcej czasu. Częściowo poparli ją nawet Flamandowie. Socjaliści walońscy już rano potwierdzili swoje "nie" dla CETA. Przewodniczący Parlamentu Walonii André Antoine stwierdził zaś, że ultimatum, które postawiono Belgii - że ma czas do dzisiaj na wyrażenie zgody ws. CETA, "jest niepoważne". Podkreślił również, że Walonia chce większej przejrzystości umowy.

Belgijski premier Charles Michel poinformował już szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, że jego kraj nie może dać zielonego światła do podpisania CETA. Tusk z kolei ma wieczorem w telefonicznej rozmowie przekazać tę wiadomość premierowi Kanady i poinformować go, że w związku z belgijskim "nie" planowany na 27 października szczyt zostaje odwołany.

Jak donosi brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, w kuluarach mówi się - nieoficjalnie wspominają o tym nawet socjaliści, że odwołanie szczytu nie oznacza, że CETA została całkowicie pogrzebana. Na razie jednak nie będzie kolejnego oficjalnego terminu jej podpisania. Nieoficjalnie rozmowy z Walonią będą kontynowanie - planuje się, by do grudnia uzyskać zgodę tego regionu. Walonia będzie mogła wówczas ogłosić, że coś w tym czasie ugrała, natomiast zgodnie z wolą większości krajów UE umowa zostanie podpisana, chociaż z pewnym opóźnieniem.


(edbie)