Brytyjscy farmerzy zapowiadają blokady rozlewni mleka. Chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko cenom skupu, które ich zdaniem są za niskie. W ubiegłym roku brytyjscy rolnicy sparaliżowali Wielką Brytanię, blokując rafinerie i protestując przeciwko wysokim cenom benzyny.

Farmerzy mie mają wątpliwości, że słusznie żądają podwyżki cen skupu mleka. Ich zdaniem litr powinien być droższy o 2 pensy - to równowartość 12 groszy. Wszak wielu z nich nadal liczy straty wywołane chorobą wściekłych krów czy pryszczycą.

Wielu Brytyjczyków zadaje sobie jednak pytanie, czy blokada mleczarni i odcięcie dostaw świeżego mleka do szpitali i szkół jest dobrym pomysłem? Z tym można polemizować.

W naszej szkole organizujemy dla młodszych uczniów drugie śniadania - mówi szefowa kuchni jednej z londyńskich podstawówek. Oczywiście, moglibyśmy na wszelki wypadek gromadzić zapasy, ale mamy małą chłodnię. Większość szkół nie jest na to przygotowana.

Zdaniem przedstawiciela brytyjskiego związku rolników państwo co roku skupuje 14 mld litrów mleka. Dlatego kilka pensów więcej za litr, w tej skali byłoby znaczną sumą.

Jeśli do końca tygodnia żądania rolników nie zostaną spełnione, przed rozlewniami staną pikiety; żaden transport się nie przedostanie. Najwyżej będę piła sok pomarańczowy - mówiła londyńskiemu korespondentowi RMF jedna z małych Brytyjek.

09:15