Śmiercią 5 osób zakończył się wczoraj kilkudniowy bunt w więzieniu niedaleko miasta Kiaba, w zachodniej Brazylii. W czwartek prawie 400 więźniów wywołało rewoltę, biorąc za zakładników 170 osób odwiedzających zakład. Buntownicy domagali się zwolnienia z pracy kilku strażników, których oskarżyli o okrucieństwo.

Kiedy władze placówki zaproponowały ugodę, przywódcy rewolty postawili nowe warunki, przedłużając protest. Chcieli między innymi przeczytać swoje oświadczenie w lokalnej telewizji. Policja odcięła buntownikom wodę i prąd oraz zagroziła szturmem na więzienie. Wtedy doszło do samosądu, więźniowie zabili swoich liderów i poddali się, gdyż bali się o życie swoich bliskich, przetrzymywanych jako zakładników. Policja zamierza podać do sądu reportera telewizyjnego, który przez telefon komórkowy skontaktował się z jednym z przywódców rebelii i przyrzekł mu, że będzie mógł wystąpić przed kamerami.

00:15