Bicie, wiązanie do krzeseł, znieważanie – wszystko to działo się w Domu Ludzi Starszych i Samotnych w Białej Wielkiej k. Częstochowy. Prokuratura postawiła zarzut psychicznego i fizycznego znęcania się nad 11 pensjonariuszami prezesowi Stowarzyszenia Brata Alberta, Markowi N.

O tym, że w ośrodku w Białej Wielkiej dzieje się źle, informowaliśmy już dwa lata temu. Jednak dopiero teraz udowodniła to prokuratura. Ale cóż z tego, skoro dom nadal działa, a Marek N. „opiekuje się” starszymi ludźmi. W ciasnym wnętrzu piętrowego budynku przebywa - zdaniem świadków - ponad 50 osób.

Urzędnicy są bezradni; ich nadzór polega tylko na czytaniu sprawozdań z działalności stowarzyszenia. Winią prawo. Wojewoda, starosta, prezydent, wójt - i nie można w końcu znaleźć, kto to ma nadzór nad tą jednostką - mówi poirytowany wójt Lelowa Jerzy Szydłowski.

Wojewoda śląski zwrócił się już do rządu o zmianę ustawy o stowarzyszeniach, poprosił także prokuraturę apelacyjną o nadzór nad kolejnym postępowaniem. Ten dom powinien być zamknięty, a prezes postawiony przed sądem - podkreśla Lechosław Jarzębski.

Na razie, mimo zarzutów prokuratury, dom w Białej Wielkiej istnieje. Co więcej, prezes stowarzyszenia zamierza uruchomić kolejną taką placówkę – tym razem w woj. świętokrzyskim.

Dom starców, dom opieki społecznej – te miejsca niestety budzą złe skojarzenia.

W Polsce zbyt mało jest domów przytulnych, z całodobową opieką pielęgniarską, położonych w pięknej okolicy. Na szczęście nie oznacza to, że takich miejsc nie ma. Dom we wsi Łaźnie w Puszczy Knyszyńskiej odwiedził reporter RMF Piotr Sadziński:

15:30