Wszędzie, gdzie trzeba było pomocy, był Jacek, zawsze był z tym słabszym - mówią o Jacku Kuroniu jego współpracownicy i przyjaciele. Lech Wałęsa dodaje, że bez Jacka Kuronia nie byłoby III Rzeczpospolitej. Kuroń zmarł w Warszawie w wieku 70 lat.

Bez Jacka Kuronia nie byłoby III Rzeczpospolitej – mówi Lech Wałęsa. Właściwie w latach 70., 80. był niekwestionowanym przywódcą. On był bardzo inteligentny, miał argumenty, które wygrywały z nami wszystkimi. Ale dla byłego prezydenta śmierć Jacka Kuronia to także osobista strata:Byliśmy kumplami. Pięknie nam się walczyło

Wielki mistrz w tej działalności społecznej, politycznej. Wielki przez to, że on sam był niezwykle aktywny, kipiał pomysłami i ideami - wspomina Jacka Kuronia działacz solidarnościowej opozycji, Zbigniew Bujak. Poza tym chciało mu się pracować, działać. Tym zarażał nas wszystkich. Był człowiekiem bardzo otwartym, więc z tego punktu widzenia, ten cały pokojowy nurt, czy pokojowe zasady walki w opozycji, w Solidarności dzięki niemu zwyciężały.

Był człowiek, nie ma człowieka, był przyjaciel, nie ma przyjaciela, był wielki polityk, nie ma wielkiego polityka - ze smutkiem mówi działacz Komitetu Obrony Robotników, Marek Edelman. Był od samego początku dla ludzi i z ludźmi, zawsze działał w interesie tego słabszego, zawsze był z tym słabszym, czy to w Polce czy to za granicą, wszędzie, gdzie trzeba było pomocy był Jacek.

Polacy zawsze będą cenić Jacka Kuronia za odwagę i otwarcie na drugiego człowieka - mówi radiu RMF były premier, Tadeusz Mazowiecki. Umarł wielki rewolucjonista, który zmieniał świat wokół niego. (...) Ja nie mogę powiedzieć, że umarł wielki Polak, ja muszę powiedzieć po prostu – bo wszystko się w tym mieści, że umarł Jacek Kuroń

On wielokrotnie podkreślał, mówił o sytuacji ludzi niezamożnych, o trudnej sytuacji tych ludzi, o których on walczył. I to w jego postawie było bardzo szlachetne, a z drugiej strony takie ujmujące - wspomina Kuronia Janusz Rolicki, lewicowy publicysta. On niewątpliwie odgrywał rolę takiego sumienia narodowego i jego odejście zubaża scenę polityczną. Powoduje, że jesteśmy trochę bardziej bezradni. Nawet wtedy gdy bardzo chory, był obecny.