Niemal na pewno al-Qaeda stała za zamachem na zagranicznych pracowników rafinerii naftowej w Yambu w Arabii Saudyjskiej - uważa australijski MSZ. We wczorajszym ataku zginęło 6 – a nie jak podawano wcześniej 9 – osób.

Trzej lub czterej zamachowcy wdarli się na teren rafinerii i zaczęli strzelać. Ofiary terrorystów to saudyjski ochroniarz, Australijczyk, 2 Brytyjczyków i 2 Amerykanów.

Saudyjska telewizja tak przedstawia przebieg wydarzeń: Gdy w pobliżu pojawiły się siły bezpieczeństwa, napastnicy zaczęli uciekać. Próbowali się ukryć w dzielnicy mieszkalnej, ukradli tam kilka samochodów. Z pomocą Allacha udało się ich wytropić. Trzech zostało zastrzelonych, czwarty jest ranny.

Po ataku wzmocniono ochronę saudyjskich obiektów, gdzie pracują cudzoziemcy.

Arabia Saudyjska jest krajem rodzinnym Osamy Bin Ladena. Al-Qaeda ma tam wielu zwolenników, choć władze w Rijadzie popierają wojnę z terroryzmem.