Szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości już oficjalnie potwierdziło, że nie odwoła się od decyzji Federalnego Sądu Karnego o zwolnieniu Polańskiego z aresztu śledczego za kaucja w wysokości 4,5 mln franków szwajcarskich, czyli ok. 3 mln euro.

Resort miał 10 dni na decyzję o ewentualnej apelacji. Jego rzecznik zapewnia, że filmowiec zostanie przewieziony do swojej posiadłości w alpejskim kurorcie Gstaad dyskretnie i bez rozgłosu.

Jakie będą dalsze losy Polańskiego?

Otwarta wojna pomiędzy adwokatami Polańskiego wybuchła już kilka dni temu. Amerykanie - Chad Hummel, Bart Dalton i Douglas Dalton - oświadczyli w specjalnym komunikacie opublikowanym w amerykańskiej prasie, że główny francuski adwokat - Herve Temime - nie ma prawa mówić w imieniu Polańskiego, iż ten ostatni nie zgodzi się na ekstradycje. Więcej - twierdzą, że w ogóle nie powinien się publicznie wypowiadać w tej sprawie, by filmowcowi nie zaszkodzić. Amerykanie mówią Francuzowi „Stay out!" („Nie wtrącaj się!”) - komentuje tygodnik „Le Nouvel Observateur”. Temime chyba wziął to sobie do serca:

Tłumaczenie: „Nie chce rozmawiać o sprawie Polańskiego. Nie odpowiada na pytania dziennikarzy”

„Wypuszczą Polańskiego - ale dreszczowiec trwa!”, „Dylemat filmowca - zgodzić się na ekstradycje do USA czy nie?”, „Rożne scenariusze! - to tytuły francuskiej prasy.

Z zakładu karnego do alpejskiego kurortu

Nie widzimy powodów, by odwoływać się od decyzji sądu w sprawie Romana Polańskiego - oswiadczyła już wczoraj szwajcarska minister sprawiedliwości Eveline Widmer-Schlumpf.

Francuskie media twierdziły wczoraj, ze może się to stać już w najbliższych godzinach lub dniach - rzecznik ministerstwa sugerował natomiast, że potrwa to dłużej.

Twórca umieszczony zostanie w „areszcie domowym” w należącym do niego domu w znanym alpejskim kurorcie Gstaad. Suma, jaką trzy tygodnie temu zaoferowali jego francuscy adwokaci, zadowoliła Federalny Sąd Karny w Bellinzonie. Jako dodatkowe zabezpieczanie Szwajcarzy chcą, by Polański zdeponował dowody tożsamości i nosił elektroniczną bransoletkę, dzięki której będzie wiadomo, gdzie się znajduje.

Sąd uznał, że kaucja w wysokości 4,5 miliona franków szwajcarskich (wraz ze środkami wspierającymi: depozyt dokumentów, areszt domowy pod elektronicznym monitoringiem) wystarczy, by zapobiec ryzyku ucieczki. Sędziowie oszacowali, że ta kwota jest pokaźną częścią majątku Polańskiego. Takie oświadczenie znalazło się na stronie internetowej szwajcarskiego sądu, ktory wyraził przekonanie, że "jako odpowiedzialny ojciec (Polański) będzie - szczególnie w jego zaawansowanym wieku - przywiązywał większą wagę do bezpieczeństwa finansowego swojej rodziny niż osoba młodsza".

Żona Polańskiego, Emmanuelle Seigner, jest na skraju depresji psychicznej - sugeruje jej siostra, Mathilde Seigner. Ta ostatnia zapewnia, że filmowiec nigdy nie miał zamiaru uciec ze Szwajcarii.

Przypomnijmy, że Roman Polański został zatrzymany na lotnisku w Zurychu 26 września, gdy przyleciał do Szwajcarii po odbiór filmowej nagrody. Reżyser trafił do aresztu ekstradycyjnego na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania sprzed ponad 30 lat. Amerykanie zarzucają Polańskiemu, że w 1977 r. w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia każdy czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest jako gwałt. Szwajcarzy dwukrotnie odrzucali składane przez jego adwokatów wnioski o zwolnienie go za kaucją.