"Jeżeli armia przypuści szturm na nasze kryjówki, to zamordujemy zakładników” - grożą separatyści islamscy z Filipin. Bojownicy z organizacji Abu Sayyaf w niedzielę nad ranem napadli na kurort wypoczynkowy na wyspie Palawan i uprowadzili 20 osób, w tym troje amerykańskich turystów.

Rzecznik tego ugrupowania powiedział w wywiadzie radiowym, że zakładników rozdzielono na dwie grupy i przewieziono na wyspę Basilan oraz na archipelag Sulu. Funkcjonariusze policji podejrzewają jednak, że jest to fałszywa informacja. Prezydent Filipin Gloria Arroyo zapowiedziała ostateczną rozprawę z terrorystami. "Możecie uciekać, ale nie zdołacie się ukryć. Znacie naszą politykę - żadnych okupów. Jeśli myślicie, że zapłacimy wam za uwolnienie zakładników, to jesteście w błędzie" - mówiła Arroyo w przemówieniu telewizyjnym. W ubiegłym roku Abu Sayyaf porwał ponad 40 osób, w tym wielu zachodnich turystów. Przez kilka miesięcy przetrzymywano ich na wyspie Jolo. Część zakładników uciekła, część odzyskała wolność po wpłaceniu okupu przez ich rodziny, rozmaite organizacje i firmy. Za te pieniądze Abu Sayyaf kupiła nowoczesną broń, amunicję i sprzęt wojskowy.

Foto EPA

08:50