4 osoby dostały się pod rogi rozjuszonych byków w Pompelunie, gdzie odbywa się fiesta św. Fermina. Najpoważniejsze obrażenia odniósł 57-letni Amerykanin. Mężczyzna trafił do szpitala, a lekarze opisują jego stan jako poważny, ale nie zagrażający życiu.

Drugi tegoroczny bieg uznano za długi i niebezpieczny, bowiem dwa byki odłączyły się od stada i zaatakowały ludzi, którzy - jak nakazuje tradycja - do obrony nie mogą mieć nic poza zwiniętą w rulon gazetą.

Zaatakowanymi mężczyznami wielkie zwierzęta bawiły się jak zabawkami - piszą agencje. Pokonanie dystansu 825 metrów zajęło bykom i ludziom cztery i pół minuty.

W porównaniu z tą gonitwą, wczorajszy inauguracyjny bieg był dziecinnie łatwy, a jedyną konsekwencją było parę zadrapań u uciekających przed bykami śmiałków. Od roku 1924, kiedy rozpoczęto prowadzenie statystyk "sanfermines", w encierros zginęło 13 osób.

12:20