Niektóre zapiski mówią, że prom wypłynął kilka minut po północy z dwugodzinnym opóźnieniem co oznaczałoby, że w rejs wyruszył nie - jak twierdzą niektórzy - 13 stycznia, a 14 stycznia. Do szwedzkiego portu płynął z pełną prędkością.

Zaraz po wyjściu z portu w Świnoujściu wyprzedził prom MF Silesia. Załoga chciała prawdopodobnie nadrobić opóźnienie. Było one spowodowane remontem furty rufowej…

„Niebo chciało się połączyć z morzem” , "Na Bałtyku wiał wiatr o niespotykanej sile", "Skończyła się skala Beauforta". To słowa marynarzy, którzy płynęli wówczas na innych jednostkach. Witold Szadokierski z Klubu Kapitanów mówi, że tak silnego sztormu a właściwie huraganu nie pamięta.

Mimo takich warunków wszystkie promy wyszły w morze. Na nabrzeżu stała kolejka tirów z ładunkiem. Być może dlatego kapitanowie zdecydowali się opuścić port. Około godziny 4 prom Jan Heweliusz w czasie rejsu ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad przechylił się. Kilkanaście minut później zaczęły odpadać ładunki. Dla promu nie było już wtedy ratunku. Jeden z marynarzy kilka lat później opowiadał mi, że gdy wybiegał z pokładu załogowego, nogami stąpał już częściowo po ściance korytarza.

„My position is…” To ostatnie słowa jakie usłyszano z Heweliusza. O godzinie 4:50 stacja WITOWO – RADIO zaalarmowało Polskie Ratownictwo Okrętowe w Gdyni. Przez następne pięć minut stacja "Arkona" prosiła "Heweliusza" o podanie dokładnego położenia. Z tonącego statku doszły tylko słowa „moja pozycja to...". Potem w eterze zapadła cisza. Co działo się na promie ? Rozmawiałem o tym z Ewardem Kurpielem, który ocalał w tej katastrofie:

Jak wynika z dokumentów oraz opowieści załóg innych statków około godziny 5:15 do akcji ratowniczej przestąpiły polskie promy "Nieborów" i "Kopernik". Pół godziny później dołączyły do nich niemiecki holownik ratowniczy "Arkona" i polski statek "Huragan". O 7.00 nad miejsce tragedii nadleciały niemieckie, duńskie i szwedzkie helikoptery. Ratownicy zauważyli już tylko wyłaniającą się w wody stępkę jednostki.

Rosnący przechył i ciężkie warunki pogodowe uniemożliwiły załodze spuszczenie szalup. Mimo to prowadzili akcję ratunkową, podawali pasażerom pasy ratunkowe i kapoki. Na wodę spuszczono siedem tratw. Z uwagi na wyjątkowe warunki pogodowe akcja ratunkowa była niezwykle trudna. W czasie jej trwania zginęła część rozbitków.

Ratownicy znajdowali na wodzie otwarte tratwy. Prawdopodobnie pasażerowie nie potrafili ich zamknąć. Woda miała wtedy temperaturę kilku stopni. W takich warunkach nie dało się zbyt długo wytrzymać. Po godzinie 5 w odległości 20 mil morskich od wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia prom przewrócił się stępką do góry. Pod powierzchnią wody zniknął około godziny 11.

Jego wrak spoczywa na głębokości 25 metrów pod powierzchnią morzą.

"Jan Heweliusz" został zbudowany w roku 1977 w Norwegii. Od początku nie cieszył się dobrą opinią, przed zatonięciem miał blisko 30 wypadków m.in. awarię silnika, a we wrześniu 1986 roku wybuchł na nim pożar. Armator, Polskie Linie Oceaniczne, wykonał wówczas nielegalny remont i zalał spalony pokład betonem, który go dodatkowo przeciążył, powiększając problemy ze statecznością, które prom miał od początku ze względu na wadliwie zbudowaną nadbudówkę i system balastowy. Przez wiele lat wdowy po marynarzach próbowały udwodonić, że prom wyszedł w morze niesprawny.

W katastrofie zginęło 55 osób - 20 marynarzy i 35 kierowców; uratowano 9 marynarzy. Do dziś nie odnaleziono 10 ciał.

Przyczyny zatonięcia promu:

Odwoławcza Izba Morska uznała, że przyczyną zatonięcia promu był zły stan techniczny jednostki oraz błędy kapitana. Wdowy po marynarzach skierowały sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W maju 2005 roku Trybunał przyznał odszkodowania w wysokości 4,6 tysiecy euro za straty moralne każdemu z jedenaściorga krewnych i członków rodzin ofiar katastrofy promu. Sędziowie Trybunału uznali, że pogwałcono jedną z zasad Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Chodziło o to, że ten sam sędzia prowadził postępowanie śledcze, a następnie orzekał jako przewodniczący składu.

Postępowanie sądowe to jedno a poprawa bezpieczeństwa na morzu to drugie. Co zrobiono aby do podobnej tragedii już więcej nie doszło ?

Lista ofiar:

Załoga: Andrzej Ułasiewicz ( kapitan ), Tomasz Brudnicki, Kazimierz Choszcz, Mieczysław Ostrzyniewski, Stanisław Pacek, Leszek Pyciński, Teresa Sienkiewicz, Marek Behrendt, Ryszard Cikota, Roger Janicki, Andrzej Korzeniowski, Tadeusz Łastowski, Józef Noga, Paweł Sobociński, Janusz Subicki, Bronisław Szychta, Wlodzimierz Szpilman, Janusz Szydłowski, Zenon Wawrzak, Mirosław Kolberg.

Pasażerowie: Lars Borje Lenartsson, Per Martens, Henryk Owczarczyk, Erwin Pappenscheller, Ryszard Pałka, Władysław Półtorak, Jochan Reischer, Istvan Small, Witold Staszkiewicz, Zdzisław Sosnowski, Michaly Warga, Radka Milena Vasić, Małgorzata Gajowska, Dymitr Vasić, Ferenc Vegh, Peter Weissenbacher, Ingvar Andersson, Lajos Balzas, Vaclaw Condil, Josef Furulyas, Czesław Gorlewski, Ingvar Kjell Hakansson, Witold Krawczyk, Bo Karlsson, Agnieszka Goldman, Marek Kośny, Barbara Zaborska, Conny Irskog, Sylwia Eichert, Karol Eichert, Andrzej Kozłowski, Roy Halvorssen, Witold Greda, Zdenek Jurik, Peter Olsson