Żona Daniela Pearla - dziennikarza gazety „The Wall Street Journal” - uprowadzonego pod koniec stycznia w Pakistanie - po raz kolejny zaapelowała do sumień porywaczy. "Proszę, wypuście go lub przynajmniej dajcie mi znać, jak się czuje" - napisała pani Pearl w oświadczeniu opublikowanym na łamach dziennika. Kobieta jest w szóstym miesiącu ciąży i bardzo źle znosi stres spowodowany troską o los męża.

Kilka godzin temu zeznając przed sądem w Karaczi, główny podejrzany o uprowadzenie dziennikarza - Szejk Omar powiedział, że Amerykanin już nie żyje. Jednak wiarygodność jego zeznań podważyły pakistańskie władze i „The Wall Street Journal”

"Wciąż jesteśmy przekonani, że Danny żyje" - powiedział tymczasem rzecznik londyńskiej redakcji czasopisma. "Oświadczenia, które wydaje Omar zmieniają się z dnia na dzień. Nie możemy dać wiary żadnemu z nich" - to z kolei słowa rzecznika pakistańskiego MSZ-u. Daniel Pearl zniknął pod koniec stycznia w Karaczi. Pracował nad artykułem ujawniającym powiązania terrorysty Richarda Reida z islamskimi ekstremistami. Potem do redakcji „The Wall Street Journal” przyszły e-maile zawierające zdjęcia uprowadzonego dziennikarza. W zamian za jego uwolnienie porywacze domagali się wypuszczenia z amerykańskiego obozu na Kubie wszystkich Pakistańczyków z al-Qaedy. Pakistańska policja od początku twierdziła, że za porwaniem Pearla stoją bojówki dowodzone przez Szejka Omara. Jednak udało się go aresztować dopiero trzy tygodnie po zniknięciu Amerykanina.

rys. RMF

18:00