Prawdziwą burzę wywołał pomysł niemieckiego komisarza Unii Europejskiej Guentera Verheugena, odpowiedzialnego za poszerzenie "15", aby o ostatecznym powiększeniu Unii zadecydowało referendum w obecnych państwach członkowskich.

Verheugen zaproponował, aby podobne referendum odbyło się na przykład w Niemczech, gdzie opinia publiczna jest niechętnie nastawiona do projektu przyjęcia do UniI Europejskiej nowych krajów, takich jak na przykład Polska.

Bezpośredni przełożony Verheugena, przewodniczący Komisji Europejskiej, Romano Prodi mówił o drobnym nieporozumieniu. Pomysł Verheugena odrzucił przede wszystkim niemiecki minister spraw zagranicznych. Joschka Fischer określił tę propozycję jako całkowicie nie do zaakceptowania, skrytykował ją też szef francuskiej dyplomacji, Hubert Vedrine. Niektóre europejskie dzienniki ostro krytykują komisarza, a prasa irlandzka wezwała go, aby podał się do dymisji. Pomysł referendum na temat przyjęcia do Unii nowych państw poparła natomiast austriacka nacjonalistyczna Partia Wolnościowa. Zdaniem wicekanclerz Austrii, Susanne Riess-Passer, jest to koncepcja "absolutnie słuszna", która odpowiada "Europie obywateli".

Rzecznik komisarza wytłumaczył, że Guenter Verheugen "nie wzywał do referendum na temat przyjęcia nowych członków do UE". Jak twierdzi "chodziło mu tylko o większy udział obywateli we wszelkich debatach, które dotyczą ich przyszłości i przyszłości ich krajów". Według Bronisława Geremka, byłego ministra spraw zagranicznych, który obecnie jest przewodniczącym sejmowej komisji Prawa Europejskiego, pomysł referendum jest niedobry i niezgodny z interesem Polski, ani z decyzjami Unii Europejskiej.

08:15