Inflacja konsumencka w Chinach wyniosła 5,5 proc. i była w maju najwyższa od trzech lat. W ujęciu rocznym dynamika sprzedaży detalicznej wyniosła 16,9 proc., a produkcji przemysłowej 13,3 proc.

Szereg danych makroekonomicznych, który napłynął z Chin nie odbiegał wyraźnie od prognoz i został pozytywnie zinterpretowany przez uczestników rynku, czego wyrazem były wzrosty na giełdach w Szanghaju. Shanghai Composite obronił kluczowe okolice 2700 punktów związane ze styczniową formacją podwójnego dna i oddalał się także od linii trendu związanej z dołkami z 2008 roku. Ważnym poziomem w przypadku kontynuacji wzrostów będą okolice 2750 punktów związane z górnym ograniczeniem wąskiej, kilkudziesięciopunktowej konsolidacji, w której główny indeks chińskiej giełdy poruszał się od końca maja. Seria odczytów pozwalała wierzyć, że chińska gospodarka uniknie spowolnienia. Jednak już po zakończeniu sesji napłynęły na rynek informacje, że władze monetarne Państwa Środka po raz kolejny - już po raz dwunasty w cyklu zacieśniania polityki pieniężnej - zdecydowały się na podniesienie stopy rezerw obowiązkowych.

Poruszający się od kwietnia w kanale spadkowym indeks giełdy Sydney we wtorek wzrastał o 0,5 proc., finiszował na poziomie 9547 punktów i oddalał się od poziomów związanych z marcowymi minimami. Spółki surowcowe mają bardzo znaczący wpływ na notowania na australijskim parkiecie, wraz ze spółkami paliwowymi mają ponad 30 - proc. udział w indeksie. Wśród 73 firm (na 200) są największe na świecie przedsiębiorstwa z branży takie jak BHP Billiton i Rio Tinto. Obserwowane dziś odbicie na rynku surowców mające swoje źródło w danych z Chin przełożyły się na wzrosty cen surowców - wg danych banku Światowego, pod koniec ubiegłej dekady, Chiny wyprzedziły państwa OECD pod względem popytu na metale przemysłowe. Jeśli do końca dnia rynki surowców nie zostaną pogrążone przez słabe dane makro z USA, lub kolejne niepokojące wieści z peryferii Eurolandu, na giełdzie w Australii także jutro powinien dominować kolor zielony.

Na początku sesji europejskiej obserwowaliśmy przewagę kupujących. Na Starym Kontynencie dobrze radziły sobie instytucje finansowe oraz spółki przemysłowe i surowcowe, czyli reprezentanci branż najbardziej podatnych na wahania koniunktury i zarazem najmocniej ostatnio przecenianych. Wg opublikowanych na początku na czerwca danych Banku Rozrachunków Międzynarodowych najmocniej w Grecji zaangażowane są banki francuskie, a szczególnie Credit Agricole, którego papiery od końca kwietnia zostały przecenione o ponad 10 proc. Z kolei niemieckie instytucje są największymi zagranicznymi obligatoriuszami Grecji. We wtorek DAX zyskiwał 1,6 proc. i po przebiciu ważnego poziomu 7100 punktów, rósł w okolice 7200 punktów. Kolejnym istotnym poziomem po przebiciu tej bariery będzie poziom 7230 punków wynikający ze szczytów z początku kwietnia. Paryski CAC 40 był 1,0 proc. nad kreską, a 0,5 - proc. zwyżkę notował londyński FTSE 100. Rodzimy WIG 20 również zyskiwał 0,5 proc. i zbliżał się na kilkanaście punktów do poziomu 2900 punktów.

Wczoraj, po drugiej stronie Atlantyku, sesja miała bardzo spokojny przebieg, a indeksy przy umiarkowanych obrotach notowały symboliczne zwyżki. Inwestorzy oczekują na serię danych makro, które pomogą rozwiać wątpliwości odnośnie do perspektyw amerykańskiej gospodarki, które zasiała ostatnia fala bardzo rozczarowujących odczytów z największej światowej gospodarki. Dziś o 14:30 polskiego czasu zostanie opublikowana dynamika sprzedaży detalicznej w maju, rynek oczekuje pierwszego od blisko roku spadku jej miesięcznej dynamiki poniżej zera - z poziomu 0,5 proc. w kwietniu do - 0,5 proc. Systematyczne wzrosty indeksu VIX, którego wartości zbliżają się do 20 punktów, oraz utrzymujące się w pobliżu wielomiesięcznych minimów rentowności amerykańskich obligacji należy rozpatrywać jako znaki ostrzegawcze dla amerykańskiego rynku akcji.

Sporządził:

Bartosz Sawicki

Departament Analiz

DM TMS Brokers S.A.