3 złote i 48 groszy - na takim poziomie zatrzymał się w piątek frank szwajcarski. Okazuje się, że nie tylko polscy kredytobiorcy cierpią z powodu wysokiego kursu - Szwajcarzy też. Mają mniej turystów, nikt nie chce u nich robić zakupów. Pocieszają się w sprawdzony sposób: robią zakupy.

Euro jest dla Szwajcarów najtańsze w historii, dlatego gremialnie robią zakupy u sąsiadów: w Niemczech, Francji czy Włoszech.

Zakupy spożywcze, ubrania, a ostatnio nawet samochody. Co więcej, zakupy robią nie tylko rodziny. Największe firmy przejmują zagranicznych konkurentów w Chinach i Stanach Zjednoczonych, bo frank drożeje wobec wszystkich walut.

Szwajcarzy dobrze kalkulują. Robiąc zakupy w Niemczech nie dość, że płacą dużo mniej niż u siebie, to jeszcze potem mają zwracany podatek VAT. To oznacza, że czasem płacą niespełna połowę szwajcarskiej ceny za ten sam towar.

Ta gorączka zakupów wiąże się jednak z tym, że w samej Szwajcarii firmy usługowe i handlowe mają problemy i rozgorzała narodowa debata, jak osłabić franka. Gdyby to się udało ucieszyliby się i polscy kredytobiorcy.