1,8 mln zł ma wypłacić Franciszkowi Majce Totalizator Sportowy. Gracz w maju 1999 roku nie odebrał swojej nagrody. Twierdził później, że lottomat wprowadził go w błąd pokazując komunikat "brak wygranej". Sąd pierwszej instancji zasądził mu odszkodowanie od Totalizatora w wysokości wygranej. Wczoraj odbyła się rozprawa apelacyjna.

Franciszek Majka od kilkunastu lat gra w Totolotka i zawsze skreśla te same liczby. Podobnie było trzy lata temu. Swój kupon sprawdził w Ustce, gdzie przebywał na urlopie. Właśnie tam lottomat miał go wprowadzić w błąd. Gracz wyrzucił kupon do kosza, ale kiedy wrócił do Wrocławia, okazało się, że poszukiwany jest szczęściarz, który nie odebrał swojej nagrody. Po ponownym sprawdzeniu okazało się, że to Majka powinien odebrać pieniądze.

Decyzja sądu nie oznacza jednak, że Franciszek Majka nareszcie będzie mógł cieszyć się wygranymi pieniędzmi. Nie wpłyną one na jego konto dopóki nie rozstrzygną się sprawy proceduralne, a przedstawiciel Totalizatora zapowiedział już, że złoży wniosek o kasację wyroku.

Przedstawiciel Totalizatroa ostrzegał także sąd, że jeżeli wyda wyrok korzystny dla gracza, sądy w całej Polsce zostaną zasypane podobnymi sprawami graczy, którzy będą twierdzili, że wygrali, ale nie mają na to potwierdzenia.

Sąd uznał jednak, że sprawa Majki była indywidualna, a mężczyzna konkretnymi argumentami dowiódł, że ma rację.

07:20