Kolejne pięć krajów dołączyło do listy państw, z których nie można sprowadzać do Polski krów, mięsa wołowego i mączki pochodzenia zwierzęcego. Główny Lekarz Weterynarii zakazał od wtorku importu wołowiny z Hiszpanii, Belgii, Holandii, Danii i Niemiec.

Bez paniki, panowie i panie

Zakaz ten ma oczywiście związek z chorobą szalonych krów. Wcześniej objął Wielką Brytanię, Szwajcarię, Francję, Portugalię i 

Irlandię. Minister rolnictwa Artur Balazs jednak uspokaja, że nie w Polsce nie ma zagrożenia chorobą wściekłych krów. „Radzę nie poddawać się emocjom. Polska jest krajem wolnym od BSE. Nie ma żadnego zagrożenia. To wszystko co robiliśmy dotychczas to działania profilkatyczne, które nas zabezpieczają w taki sposób w jaki można było to wykonać. Jak tylko dalsze zagrożenie się pojawiło, podjęliśmy dalsze kroki.” – powiedział minister. Również główny Lekarz Weterynarii Andrzej Komorowski zapewnia, że Polacy nie powinni obawiać się epidemii BSE.

Wiadomo, że do Polski trafiły krowy zza zachodniej granicy. Jak powiedział rzecznik ministerstwa Jacek Szymanderski, nie można tu mówić jednostkowych przypadkach ale dużej ilości krów. Były one sprowadzane z Niemiec i hodowane w Polsce. W Niemczech kupowaliśmy też mączkę pochodzenia zwierzęcego do karmienia krów. Główny lekarz weterynarii już postanowił, że każda krowa wjeżdżająca do Polski będzie poddana 28-dniowej kwarantannie. Także wszystkie już sprowadzone do kraju zwierzęta przeznaczone do uboju, przejdą specjalne testy mające wykryć obecność białek powodujących chorobę wściekłych krów. Z krajów Europy Zachodniej trafiło do Polski około 9 tysięcy sztuk bydła. Tylko w tym roku, z Francji nasi rodzimi importerzy przywieżli do kraju ponad 600 sztuk zwierząt. Takie są dane Państwowego Instytutu Weterynarii. Czy boimy się choroby? Czy Polacy, śladem Francuzów czy Anglików wpadną w "szaloną panikę"? Na razie panika nam nie grozi ale klienci w obawie przed zjedzeniem podejrzanego mięsa, coraz częściej zaczynają pytać o wieprzowinę czy drób. Polscy sprzedawcy starają się jednak uspokoić konsumentów. Jeden z katowickich hipermarketów odwiedził reporter RMF FM, Marcin Helbin:

Diabelska alternatywa: transgeniczna soja czy mączka zwierzęca?

Tymczasem nad sposobami walki z chorobą zastanawia się Unia Europejska. Unijny komisarz do spraw rolnictwa Franz Fischler w wywiadzie dla francuskiego dziennika „Le Figaro” przyznaje, że wprowadzenie zakazu stosowania mączek pochodzenia zwierzęcego w całej Unii miałoby poważne konsekwencje finansowe.

Fischler odpowiedział w ten sposób na apel Francji, która w tym półroczu przewodzi Piętnastce. Prezydent Jacques Chirac domaga się by sprzedaż mączki zwierzęcej została zakazana w całej Unii Europejskiej, tak jak została zakazana nad Sekwaną. Zdaniem specjalistów, mączki stanowią jeden z głównych sposobów rozprzestrzeniania się choroby szalonych krów. Zniszczenie zapasów tych mączek oraz straty producentów sięgnęłyby jednak wielu miliardów dolarów: jak zauważa Fischler mączki zwierzęce musiałyby zostać zastąpione mączkami roślinnymi, w tym amerykańską soją bo paszy europejskiej po prostu by nie wystarczyło. Zdaniem dziennika „Le Figaro” dla Unii mogłoby to oznaczać krok z deszczu pod rynnę bo ponad połowa amerykańskiej soji jest zmodyfikowana genetycznie co również, według niektórych ekspertów, może stanowić zagrożenie dla zdrowia publicznego. Na dodatek import paszy roślinnej z USA jeszcze bardziej uzależniłoby Europę od Stanów Zjednoczonych.

01:15