"Sztuczki z promocjami to codzienność w hipermarketach" - mówi w rozmowie z naszym reporterem Maciejem Grzybem kobieta zatrudniona w takim sklepie. Jak dodaje: ludzie i tak kupią wszystko i jeszcze będą zadowoleni, że trafiła im się super okazja".

Maciej Grzyb: Sztuczki z promocjami to codzienność w hipermarketach?

Tak. Bardzo często zdarza się tak, że ceny w tygodniu są zawsze niższe niż w weekendy. W weekendy cena automatycznie jest podnoszona, bo sklep jest nastawiony na większą liczbę klientów.

Mówimy o tym samym produkcie?

Tak.

Cenowo jak to wygląda?

Cenowo wygląda to tak, że jeżeli produkt kosztuje w tygodniu 5 zł, to w weekend kosztuje 6-7 złotych.

I sprzedawany jest w promocji?

Sprzedawany jest w promocji albo jest to również cena regularna, która zmienia się w weekend. Inne przykłady to zaniżanie cent o jeden grosz i pisanie, że jest to promocja. To notorycznie się zdarza w hipermarketach, ale ludzie i tak kupują. Ewentualnie zdarza się też promocja z ceny niższej na wyższą, ale człowiek i tak kupi, nie zauważy nawet.

A jaki jest pretekst, żeby windować a potem sprzedawać w promocji produkt?

Polega to na tym, że cena produktu zarówno regularna jak i promocyjna w tygodniu jest niższa, a w weekend wzrasta.

I ten produkt jest sprzedawany w promocji?

Jest sprzedawany w promocji, co więcej z reguły wszystkie takie produkty schodzą z półek.

Jest dużo droższy?

Czasami jest to różnica nawet 2-3 zł, więc spora. Ludzie kupują, ponieważ większość przyjeżdża na zakupy w weekend i chce wszystko kupić w jednym miejscu. Z reguły półki po weekendzie są wyczyszczone. Dużo wyższa jest marża zawsze w weekendy niż w tygodniu i sklep najlepiej wychodzi finansowo właśnie wtedy.

Sam napis "promocja" wystarczy żeby przyciągnąć ludzi?

Tak. Czasami wystarczy wymyślić cenę ile produkt mógł kosztować wcześniej a potem napisać, że promocja.

Ale nigdy tyle wcześniej nie kosztował?

Tak. Cena jest z sufitu.

Zdarza się, że ceny są sztucznie zawyżane po to żeby potem je obniżyć?

To się notorycznie zdarza. Zwłaszcza z produktami, które nie schodzą z półek a trzeba je sprzedać. Wtedy jest to wykorzystywane.

Jak ten mechanizm wygląda?

Mechanizm wygląda tak, że bierze się całą zawartość produktów z magazynu i wystawia się na tak zwaną strefę boczną. Jeżeli jest faktycznie napis "promocja" to ten produkt zaraz zejdzie. Nawet z zawyżoną ceną. Przypuśćmy, że produkt kosztuje 6 zł. Dodaje się cenę wyżej, że wcześniej kosztował 7 z hakiem. To jest po prostu wymyślona cena tylko dlatego żeby sprzedać dany produkt.

Kto decyduje o promocjach?

Od tego są menedżerzy, seniorzy itd., oni decydują o tym co ma być w promocji. Mniej więcej widzą też w systemie, które produkty się sprzedają bardziej, a które mniej.
Dyrekcja jest głównie nastawiona na zyski sklepu, więc raczej przymyka oczy na takie rzeczy.

Co jest najczęściej przeceniane?

Takie produkty, których data przydatności do spożycia się kończy. Klienci nawet nie zwracają uwagi na to.

W promocjach sprzedawane są też najdroższe rzeczy, które nie schodzą z półek?

To również się zdarza.

Klient ma szansę się w tym wszystkim zorientować?

Raczej nie. Ktoś, kto pracował w takim sklepie, wie jak to wygląda. Robiąc zakupy ja np. sprawdzam "czytnikiem" ile co kosztuje. W niektórych hipermarketach jest tak namieszane cenowo, że już nic nie wiadomo. Zawsze sprawdzam ceny i daty.

Czy ustawienie, specjalne ustawienie produktów na półkach też ma znaczenie?

Z reguły pierwsza cena musi być zawsze z przodu, czyli te najtańsze produkty, później stopniowo od droższego do najdroższego. Sklep ma również swoją markę, która jest wystawiana zawsze jako pierwsza. Jest to najniższa cena. Na tym również sklep zarabia. Później są stopniowo tam wystawiane inne produkty, czy marki.

Najtańszy produkt jest rzeczywiście najtańszy?

Produkt innej marki może być tańszy. Ale wystawiany jest produkt właśnie danego hipermarketu. On zawsze musi być z przodu.

W hipermarketach często zauważa się takie strefy promocyjne. One są akurat zaraz przy wejściu. Czy to też jest sposób na klienta?

Tak. Wiem, że w niektórych hipermarketach jest to co miesiąc systematycznie zmieniane. Raz są słodycze, raz rowery np. przed wiosną, przed zimą z kolei sanki. Taka promocja jest udawana. Zazwyczaj są tam ceny regularne a nie promocyjne. Jeżeli przy końcówce sezonu mogę się zdarzyć jakieś promocje to na początku sezonu już nie liczyłabym na to.

Często spotyka się promocje "kup 2 opakowania w cenie 1". To też jest pułapka?

Zawsze jest zawyżana cena tego pierwszego produktu. Nie ma tak, że jest 2 w cenie 1 ponieważ zawsze cena jest wyższa. Cena tego pierwszego produktu jest zawyżana przynajmniej o 30-40 procent.