Stopy procentowe zostaną obniżone już w środę - tak twierdzi przytłaczająca większość ekonomistów. Obniżka najprawdopodobniej sięgnie ćwierć punktu procentowego. Do końca roku należy się jeszcze spodziewać cięcia o kolejne 50 punktów bazowych, może nawet 75.

Jeżeli się potwierdzi, to będzie to pierwsze cięcie stóp od czerwca 2009 roku i mocno wpłynie na nasze portfele. Jeżeli spłacamy kredyty w złotym, to będzie to dla nas dobra wiadomość. Spadnie bowiem oprocentowanie takich kredytów. Przeciętna miesięczna rata będzie niższa o kilkadziesiąt złotych. W gorszej sytuacji będą za to osoby spłacające kredyty w euro albo franku szwajcarskim. Po obniżce stóp kursy walut mogą wzrosnąć, co przełoży się na wyższe raty.

Z cięcia stóp procentowych niezadowolone będą także osoby, które oszczędzają pieniądze, a to dlatego, że lokaty w polskich bankach będą gorzej oprocentowane. Kto chce odłożyć gotówkę w banku, powinien więc się spieszyć.

Obniżka stóp będzie miała jeszcze dwa skutki: może wesprzeć całą gospodarkę i zahamować zwolnienia, ale z drugiej strony może sprawić, że ceny w sklepach będą rosły szybciej.

W opinii niektórych ekspertów środowa obniżka stóp procentowych będzie precedensem. Można ją interpretować jako odejście od kanonicznej zasady, że banki centralne dbają o inflację. Narodowy Bank Centralny, a mówiąc dokładniej Rada Polityki Pieniężnej, ma taki priorytet wpisany w konstytucji. W tym kryzysie największe banki centralne: FED i EBC złamały tę zasadę, skupiły się na wzroście gospodarczym, zamiast na inflacji. Ostatnim "porządnym" bankiem w naszej części świata był NBP. Teraz najwyraźniej złamie tę zasadę.