Można powiedzieć, że polska biegnie na unijnych sterydach. Gdy tych sterydów zabraknie, będzie problem - uważa ekonomista Krzysztof Rybiński. Za brak unijnego budżetu Polska zapłaci jeszcze wolniejszym niż w tej chwili wzrostem gospodarczym. Po nocnym fiasku negocjacji budżetowych w Brukseli zagrożone jest finansowanie unijnych inwestycji w naszym kraju.

Skutki nieuchwalonego budżetu odczujemy na własnej skórze już za miesiąc. Na kilka miesięcy możemy także zapomnieć o większych pieniądzach z Brukseli. Będą na tym samym poziomie, co w tym roku. To i tak dużo gotówki, ale wszelkie plany inwestycyjne, zakładające większe pieniądze wzięły w łeb i można je wyrzucić do kosza.

Polska nie miałaby takiego wzrostu, jaki ma teraz, jaki będzie miała w przyszłym roku, gdyby nie środki unijne. Drogi, stadiony, mosty - to tworzy miejsca pracy, to zwiększa inwestycje - wyjaśniał Krzysztof Rybiński w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Berendą.

Ponadto do marca, wypłaty z Unii, będą przekazywane w równych, comiesięcznych ratach. Na niektóre inwestycje może chwilowo zabraknąć pieniędzy i to rząd lub samorządy będą musiały założyć za Brukselę. Skąd jednak wziąć fundusze z dziurawych już budżetów? Czeka nas zatem ogromny chaos i liczenie - jak z pustego przelać w próżne.