Zapowiadana na przyszły rok zmiana sposobu waloryzacji emerytur i rent z procentowej na kwotową będzie tylko tymczasowa. Ma obowiązywać tylko w przyszłym roku. Później, od 2013 roku rząd wróci do starej metody podwyższania emerytur. Taki komunikat w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej usłyszał nasz dziennikarz Krzysztof Berenda.

Wygląda więc na to, że premier trochę lekkomyślnie obiecał w expose sposobu waloryzacji rent i emerytur. To miał być ukłon w stronę najbiedniejszych emerytów. Podwyżka kwotowa oznaczała dla nich, że dostaną w przyszłym roku podwyżkę o ok. 70 złotych - jak zresztą wszyscy emeryci - a nie o kilka procent.

Niestety taka zmiana - choć korzystna dla najbiedniejszych - będzie najpewniej niekonstytucyjna. Może zostać zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny, bo narusza prawo do równości. Trybunał zalecał, by emerytury rosły co najmniej o wskaźnik inflacji. Chodzi o utratę korzyści przez najbogatszych.

Dlatego rząd wycofuje się z tej zmiany. Do tego dochodzą zastrzeżenia Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który ostrzega, że po tych zmianach nie da rady przygotowywać jakichkolwiek planów na przyszłość. W tej sytuacji postanowiliśmy, że jedynie w 2012 roku nastąpi waloryzacja kwotowa. A począwszy od roku 2013 będzie przeprowadzana waloryzacja procentowa - tak powiedział nam wiceminister pracy Marek Bucior.

To nie koniec bałaganu. ZUS ostrzega, że może nie zdążyć z podwyżką na marzec - wolałby przesunąć ją na maj. Problem w tym, że do marca ZUS nie będzie miał gotowego i sprawdzonego systemu komputerowego. Zakład proponuje zatem, by zrobić waloryzację od maja, z wyrównaniem od marca. Ministerstwo odrzuca te uwagi i twardo zapowiada waloryzację emerytur na marzec. Nawet za cenę ewentualnych komplikacji.