Ludwik Sobolewski i KNF przerzucają się oskarżeniami o zaniedbania. Chodzi o sprawę piątkowych spekulacji na warszawskiej giełdzie. Komisja zarzuca prezesowi giełdy, że ten pomimo próśb nie wprowadził żadnych mechanizmów ograniczających ryzyko manipulacji.

Sobolewski, który w środku całego zamieszania wyjechał za granicę, odpowiada, że winna jest komisja, bo nie mówi, w jaki sposób działa. Smaczku całemu konfliktowi dodaje fakt, że trwają właśnie wybory nowych władz giełdy, w których ponownie bardzo chciałby się znaleźć prezes Sobolewski.

Zamieszanie z pewnością nie ułatwi wyjaśnienia sprawy piątkowych spekulacji. KNF namierzyła już winnego. Wie, że działał z Londynu. Teraz sprawdza, czy doszło do złamania prawa.

Udowodnienie tego będzie niezwykle trudne. Wystarczy chociażby przypomnieć, że od prawie półtora roku, bez efektów, toczy się prokuratorskie śledztwo w sprawie poprzedniej wielkiej spekulacji.