Niedługo ma powstać "biała księga" pokrzywdzonych przez banki. Ma ona pomóc w pracach nad zmianami w prawie. Klienci banków, w których umieszczają swoje oszczędności najbardziej boją się bankructwa banków.

Andrzej Wolski ze Związku Banków Polskich mówi, że takich przypadków nie da się wykluczyć: Nikt nie zagwarantuje, że nie będzie takiej sytuacji, że banki nie upadną. Nikt nie zagwarantuje. Największy bank, jeden z najbardziej znanych banków, jakim był Barings na Zachodzie rąbnął z takim hukiem i nie było na to silnych. Na nieuczciwość ludzi nie ma siły.

Ponad 200 lat tradycji nie wystarczyło, gdy znalazł się jeden nieuczciwy makler, pracujący na giełdzie w Singapurze. Swoją działalnością przysporzył on bankowi długów w wysokości 1,5 mld dol. Barings stał się niewypłacalny i musiał ogłosić bankructwo.

Choć winnym był głównie makler, również sama instytucja popełniła błędy – pozwoliła, by makler jednocześnie negocjował i finalizował kontrakty, choć powinny to robić dwie różne osoby.

Ostatecznie Barings wraz z długami przeszedł w ręce Holendrów za symboliczną sumę 1 funta.

Lata 90. to czarna karta w historii wielkopolskich banków. Upadło kilkanaście małych, spółdzielczych placówek. Ale kłopoty nie ominęły też dużych banków. Najsłynniejszy bankrut to Bank Staropolski, który miał blisko 250 tys. klientów w całym kraju.

Część odzyskała pieniądze. Inni założyli stowarzyszenia i walczą do dziś o swoje: To jest kwota, od 4 lat do odzyskania, ponad 156 mln zł. Tragedie są olbrzymie, naprawdę, mamy setki, setki listów, które do nas przychodzą. (...) Ludzie, którzy kiedyś normalnie funkcjonowali, dzisiaj chodzą po śmietnikach, nie mają na chleb. (...) Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłacił część pieniędzy do kwot, które gwarantował, a reszta pozostała - mówi Jacek Pisarski ze Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych przez Bank Staropolski w Poznaniu.

Kilka lat temu głośna była historia Pierwszego Banku Komercyjnego w Lublinie, założonego przez Dawida Bogatina. Bank został odebrany właścicielowi i sprzedany.

Zarząd komisaryczny banku zdenominował akcje największego udziałowca PBK. Teraz poszkodowany domaga się 215 mln euro odszkodowania. Swe roszczenia podpiera orzeczeniem Trybunału w Strasburgu.

Stracił też Skarb Państwa, bo zarząd komisaryczny, za pozwoleniem NBP, sprzedał majątek banku za symboliczną złotówkę. Chodzi o atrakcyjne nieruchomości w całej Polsce. Jedną z nich kupił za 8 mln zł resort sprawiedliwości dla potrzeb lubelskiego sądu, który w tym samym czasie badał... sprzedaż majątku PBK za bezcen.

Co zrobić, gdy upadnie bank, któremu powierzyliśmy nasze oszczędności? Andrzej Wolski ze Związku Banków Polskich przypomina o Bankowym Funduszem Gwarancyjnym: Jeśli nasze oszczędności nie przekraczają 22 tys. euro – takich ludzi jest grubo poniżej 1 proc., czyli praktycznie wszyscy – mają możliwość normalnie, legalnie odzyskać swoje oszczędności. Tam jest jedno zastrzeżenie, że bez odsetek.

Państwowej gwarancji dla depozytów nie ma w Rosji, bo głównym przeciwnikiem jest - należący do państwa - największy rosyjski bank. Musiałby on wyłożyć zbyt wielkie pieniędzy na ubezpieczenie depozytów.

W Rosji najsłynniejsza była afera z piramidą finansową MMM, która 10 lat temu zasłynęła w całym świecie. Oszukanych zostało kilka milionów osób na sumę 100 mln dol. Mechanizm oszustwa był jednak banalnie prosty, właściciel MMM, który wcześniej na niewielką skalę handlował komputerami, obiecywał swoim klientom bajeczne zyski, nawet do 1000 proc. rocznie.

Firma sprzedawała swoje akcje, które po pewnym czasie wykupywała znacznie drożej. Agresywna reklama telewizyjna i fakt, że wielu ludzi rzeczywiście zarobiło spore sumy, spowodowały, że tysiące Rosjan stanęło w kolejkach, by oddać oszustowi oszczędności całego życia. Sprzedawali nawet mieszkania i zaciągali potężne kredyty.

Po kilkunastu miesiącach piramida jednak się zawaliła. Proces biznesmena trwa do dziś.