Podwyżki inflacyjne zapisane w umowach o pracę - takie rozwiązanie pojawia się coraz częściej. Pracownicy chcą mieć pewność, że w obecnej sytuacji ekonomicznej nie stracą. Takie wymagania mają nie tylko menagerowie, ale też pracownicy średniego stopnia, zatrudnieni w branży IT, budownictwie czy sektorze kreatywnym.

Pracodawcy zwracają uwagę, że pracownicy coraz częściej pojawiają się u nich z postulatami dotyczącymi urealniania wynagrodzenia. Temat ten dotyczy szczególnie sektora IT, nowoczesnych technologii, budownictwa oraz sektora BPO. czyli świadczącego wyspecjalizowane usługi innym firmom. Wynika to z dużego zapotrzebowania na pracowników w tych sektorach gospodarki oraz z rywalizowania przedsiębiorców o kompetentne kadry. Wysoka inflacja wygenerowała nowy trend na rynku pracy: pracownicy oczekują regularnej aktualizacji wynagrodzeń o poziom inflacji.

Regulacje inflacyjne stają się niemal codziennością w przypadku nowo podpisywanych umów o pracę. Pracownicy zaznaczają, że oczekują od swoich pracodawców corocznych podwyżek na poziomie przynajmniej wskaźnika inflacyjnego.

To już są zwykle konkretne liczby. Przypomnę, że w lutym poziom inflacji wyniósł 18 proc. Oczywiście wiele wskazuje na to, że inflacja spadnie o kilka procent w tym roku, ale to nadal liczba dwucyfrowa i pracownicy oczekują od przedsiębiorców, że przynajmniej takie będą podwyżki proponowane im raz w roku - mówi Anna Sudolska, ekspert rynku pracy IDEA HR Group.

Pracownicy oczekują, że z każdym rokiem ich pensja będzie rosnąć o minimum średni wskaźnik inflacji. Oczekują, że będzie to zapisane w ich umowach o pracę lub kontraktach. To dla nich bardzo ważne podczas podpisywania umów z nowym pracodawcą. Wielu zaznacza, że to warunek podjęcia pracy. Pracodawcy zdają sobie sprawę, że aktualizacja wysokości wynagrodzeń jest w wielu sektorach potrzebna regularnie, ale to zwykle wskaźniki niesatysfakcjonujące pracowników. Tutaj zapis w umowie dość jasno pokazuje jakie są oczekiwania pracowników. Nie chcą oni, by inflacja pożerała ich realne dochody - mówi Anna Sudolska.

Eksperci zwracają uwagę, że wskaźnik inflacji to zwykle minimalna podwyżka, jakiej oczekują pracownicy. Wysokość wynagrodzeń w Polsce rośnie z kwartału na kwartał. Pracownicy bardzo często używają inflacji oraz wzrostu cen, jako argumentów, dlaczego podwyżka pensji im się należy. Przedsiębiorcy przyznają, że z takimi argumentami trudno dyskutować, bo wszyscy odczuwają inflację.

W tym roku sytuacja jest jeszcze bardziej nietypowa, bo pracodawcy spodziewają się postulatów o podwyżki także w lipcu, gdy drugi raz wzrośnie płaca minimalna - mówi Anna Sudolska, ekspertka rynku pracy IDEA HR Group.

Najszybciej wynagrodzenia rosną w sektorze IT, BPO oraz w sektorze logistycznym, szczególnie przy obsłudze klientów z zakresu e-commerce. To nie jest zaskakujące, bo to branże, gdzie drastycznie brakuje kadr, a doświadczeni eksperci otrzymują nawet kilka ofert pracy w tygodniu. Oczywiście zauważamy, że sektor IT również ma swoje problemy, ale jeżeli przekładają się one na kadry to raczej u juniorów, a nie u doświadczonych menadżerów. Ci, nadal mogą liczyć na oferty pracy i wysokie wynagrodzenia - mówi Anna Sudolska.

"Podwyżki inflacyjne" w dużej mierze dotyczyć będą także pracowników średniego szczebla, bo to im zależy najbardziej na tym, by pensje nie traciły na wartości. Zauważamy jednak, że urzędy nie są skłonne do podnoszenia wynagrodzeń. Widzimy także w tym roku, że oferta finansowa dla pracowników hotelarstwa, gastronomii i turystyki jest mniejsza niż przed rokiem - dodaje ekspertka rynku pracy.

Wiele wskazuje na to, że "podwyżka inflacyjna" może stać się trendem w wielu firmach. Eksperci przyznają jednak, że to może być również pułapka, bo jeżeli inflacja spadnie do 8-9 proc., to dla wielu pracowników taka aktualizacja wynagrodzenia nie będzie satysfakcjonująca.