W centrum stolicy jak chwasty plenią się szemrane rosyjskie interesy. W samym sercu Warszawy jest kilka działek - w sumie ponad 8 hektarów - które pozostają poza jakąkolwiek kontrolą naszego państwa, a także stołecznej gminy Centrum.

Wszystko zawdzięczmy umowie zawartej pomiędzy PRL a Związkiem Radzieckim w latach 70. Na jej podstawie oddaliśmy Sowietom w użytkowanie tereny na tzw. ośrodki techniczne. Moskwa miała się odwdzięczyć tym samym. Tak się jednak nie stało. Po ZSRR nieruchomości te odziedziczył prawny spadkobierca, czyli Federacja Rosyjska.

Do jednego z takich budynków należy gmach przy alei Szucha 8. To o tym budynku zrobiło się ostatnio głośno, ponieważ to tu właśnie mieści się biuro Wiesława Huszczy, byłego skarbnika PZPR i SdRP.

Warunki udostępnienia tych nieruchomości były bardzo korzystne dla strony rosyjskiej: Wówczas miały prawo cieszyć się statusem dyplomatycznym, zwolnieniami od podatków - przyznaje Remigiusz Henczel, dyrektor departamentu prawno-traktatowego MSZ.

Czasy jednak się zmieniły, a zasada korzystania z nieruchomości pozostała. W budynkach pojawiły się różnego rodzaju firmy komercyjne – nie tylko rosyjskie – które prowadzą tam bliżej nieokreśloną działalność gospodarczą. Zarządy nadal jednak pozostają poza wszelką kontrolą polskich władz, chociażby nie pytając o jakiekolwiek zgody.

MSZ przyznaje się do problemów, de facto jednak nie jest w stanie nic z tą sytuacją zrobić. Wolnaamerykanka Rosjan więc nadal trwa. Bezradna jest także gmina, która otrzymała polecenie od MSZ nieingerowania w sprawę do momentu zakończenia negocjacji z Rosjanami na szczeblu dyplomatycznym.

11:30