Główny oskarżony w aferze FOZZ Grzegorz Ż. trafi do aresztu. Warszawski sąd uznał, że utrudnia on prowadzenie sprawy, bo nie stawia się na sali sądowej i wydał nakaz aresztowania.

Sąd pod przewodnictwem Barbary Piwnik już po raz drugi próbował rozpocząć proces w sprawie afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Po raz kolejny bezskutecznie. Powód? Główny oskarżony Grzegorz Ż. nie stawił się, wobec czego warszawski sąd uznał, że utrudnia on prowadzenie sprawy i wydał nakaz aresztowania. W latach 1989-1990 FOZZ miał za pomocą podstawionych firm kupować na wolnym rynku zadłużenie Polski. Wedle specjalistów Skarb Państwa stracił na tych operacjach ponad trzysta pięćdziesiąt milionów złotych. Sprawa FOZZ jest niezwykle skomplikowana, jej akta liczą ponad 300 tomów. Proces nie mógł się rozpocząć, gdyż oskarżeni odpowiadali z wolnej stopy. Główny oskarżony Grzegorz Ż. tłumaczył się, że trafił do jednej z prywatnych klinik w Warszawie, ale sąd ustalił, że to oświadczenie nie jest prawdziwe, i nakazał aresztowanie. ”Sądzę, że zastosowanie środka zapobiegawczego wobec oskarżonego w tej sytuacji, jaka zaistniała na rozprawie jest w pełni uzasadnione.” - stwierdził prokurator Janusz Kalwas. Pozostała dwójka oskarżonych także zostanie doprowadzona do sądu pod nadzorem policji. Proces powinien rozpocząć się w grudniu.

Posłuchaj relacji warszawskiego reportera RMF FM, Piotra Salaka:

Jak się okazuje bohater największego skandalu finansowego Trzeciej Rzeczpospolitej, główny oskarżony w aferze FOZZ, Grzegorz Ż. i związane z nim spółki bez większych kłopotów brały kredyty w oddziale PKO BP w Stalowej Woli. Tuż przed kupnem przez spółkę KERA Trading, związaną z Ż., zakładów Mieśnych w Nisku, PKO BP przyjął weksle od firm zależnych od biznesmena. Weksli nigdy nie wykupiono. Bank stracił na tej operacji około pięćdziesięciu milionów złotych.

Sprawę spowija mgła tajemnicy, bo milionowymi kredytami i wekslami zajmuje się Centralne Biuro Śledcze. Jak powiedział reporterowi RMF FM anonimowy informator: "Ż. jest bardzo skutecznym i bezwzględnym mistrzem w organizowaniu finasowych przekrętów."

Z osobą Grzegorza Ż. wiążę się krytyczna sytuacja Zakładów Mięsnych w Nisku.

Przed rokiem Kera Trading- spółka zależna od niego kupiła sześćdziesiąt procent akcji tych zakładów od Czwartego Funduszu Inwestycyjnego Progress. Miała zakład postawić na nogi, tak się jednak nie stało. Załoga Niska od maja nie dostała wypłaty, ale jak się okazuje pieniędzy zabrakło nie dla wszystkich. Istnieją dokumenty, z których wynika, że zarząd zakładu we wrześniu i październiku wyprowadził z Niska pieniądze dla szefa rady nadzorczej- Grzegorza Ż. Co tydzień miał on otrzymywać ponad sześć tysięcy złotych. Jak się nieoficjalnie dowiedziała sieć RMF, z tych pieniędzy miała być opłacana ochrona rezydencji szefa rady nadzorczej Niska. Z załoga oczekuje od kilku miesięcy na zaległe wypłaty- siedmiu milionów złotych.

09:05