Andrzej Duda wygłosił mocne, proeuropejskie przemówienie w Krynicy. "Bycie członkiem Unii Europejskiej jest dla zdecydowanej większości Polaków wielką wartością. Widzimy płynące z tego korzyści" - mówił prezydent otwierając 27. Forum Ekonomiczne.

Prezydent Andrzej Duda zachęcał w Krynicy prezydentów Gruzji i Macedonii do tego, by jak najszybciej przystąpili do Unii Europejskiej.To się opłaca, warto stąpać po tej drodze, warto należeć do Unii Europejskiej - podkreślał.

Mówił, że Polacy są zwolennikami Unii Europejskiej "otwartych drzwi". Uważamy, że Unia Europejska powinna być otwarta na nowe państwa, które w przyszłości mogą się stać członkami Unii Europejskiej - dodał.

"Mniej zakazów i mniej takich rozwiązań, których obywatele nie rozumieją"

Wystąpienie Andrzeja Dudy było prounijnym manifestem, stojącym w kontrze do nieco bardziej sceptycznych dotychczasowych wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości - zauważa reporter RMF FM Krzysztof Berenda. Prezydent ostrzegł przy tym, że przed unią stoją wyzwania, a Bruksela nie może zniechęcać ludzi do wspólnoty.

Mniej zakazów i mniej takich rozwiązań, których obywatele nie rozumieją. Bo ja jestem przekonany, że większość obywateli nie bardzo rozumie, dlaczego nie może kupić normalnej, tradycyjnej żarówki - dlatego, że tego unia zabroniła - mówił prezydent. 

Prezydent dodał, że unia jest potrzebna, by Europa mogła konkurować na przykład z Chinami. Dzisiaj Unia Europejska, to pół miliarda mieszkańców, ale jeżeli będzie ich więcej, jeżeli obszar Unii Europejskiej w związku z tym będzie większy, bo nowe państwa będą przyjmowane, tym większa będzie szansa Unii Europejskiej, jako całości do konkurowania z wielkimi światowymi potęgami gospodarczymi - takimi jak Stany Zjednoczone i Chiny. Nowe państwa członkowskiej w efekcie - jestem o tym przekonany - zwiększą potencjał Unii Europejskiej - przekonywał prezydent. Błędem absolutnym - w moim przekonaniu - byłoby zamknięcie Unii i powiedzenie: dzisiaj żadne inne państwo do Unii Europejskiej nie zostanie przyjęte. Dlaczego? Dlatego, że wtedy - moim zdaniem - taka optymistyczna perspektywa zostanie przerwana - ocenił Andrzej Duda.

"Instytucje UE wkraczają na pola, na których nie ma uzasadnienia ich obecności"

Prezydent pytany o to, czy uważa że UE czasami za mocno ingeruje ws. wewnętrzne państw, stwierdził, że "nie wywołuje jakiegoś specjalnego ani podniecenia, ani jakiegoś rozczarowania, że przedstawiciele instytucji europejskich dążą do tego, by władza tych instytucji była jak największa, po to żeby pod swój obszar decyzyjny zagarnąć kolejne obszary działalności, czy to państw UE czy to innych instytucji". Jest to naturalne dla ludzi władzy, że zawsze starają się, żeby mieć tej władzy jeszcze więcej (...); to jest cecha, którą ma większość polityków - ocenił prezydent. Dodał, że dlatego "my musimy twardo mówić: chwileczkę, chwileczkę, ale państwo w tym momencie wkraczacie na pola, na których nie ma uzasadnienia dla waszej obecności, zwłaszcza nie ma uzasadnienia traktatowego". 

"Podziały UE na różne prędkości będą rzeczywistym początkiem jej końca"

Jak mówił prezydent, Brexit jest "kryzysem", ale wyraził przekonanie, że Unia Europejska sobie z nim poradzi. Ocenił jednak, że jeżeli Unia Europejska "zacznie się formalnie dzielić na Unię różnych prędkości - a więc na państwa, które będą miały silniejsze możliwości rozwojowe, silniejsze możliwości decyzyjne i będą mogły formalnie decydować o bycie innych - to straci na swojej atrakcyjności". Zarówno dla wszystkich tych, którzy znajdą się w Unii Europejskiej B, czy Unii Europejskiej C - bo to oczywiście w pierwszej kolejności - ale w efekcie straci też na atrakcyjności dla tych, którzy znajdują się w Unii Europejskiej A - dodał.

(mal)