Dziś rozpoczynają się uroczystości 56 rocznicy wyzwolenia więźniów z kilkudziesięciu hitlerowskich obozów śmierci w rejonie Mauthausen-Gusen, w Austrii. Zginęło tam ponad 28 tysięcy Polaków, głównie inteligencji. Z tego względu obozy w Gusen i w okolicach Mauthausen nazywane bywają drugim Katyniem.

"Przybyliście do obozu, z którego nie ma wyjścia, jedyne wyjście jest przez komin krematorium" – takimi słowami, oficer SS witał wszystkich przybywajacych od obozu. W Mauthausen-Gusen od chorób, bicia i katorżniczej pracy ginęli naukowcy, inżynierowie, prawnicy, księża i artyści. Obóz był powszechnie nazywany grobem polskiej inteligencji polskiej bo przeciętnie Polacy stanowili 60 procent wszystkich więźniów. Wszyscy Polacy traktowani byli jako więźniowie polityczni, dlatego pracowali w komandach o zaostrzonym reżimie – wolno było ich bić i zabijać według uznania kapów i SS-manów. Przeciętna długość życia, po przywiezieniu do obozu, wynosiła pół roku. Pierwszy transport Polaków z ziem zachodnich internowanych w obozie Buchenwald, przyjechał do Mauthausen 9 marca 1940 roku. Codziennie, 800 osób z tej grupy doprowadzano do budowy obozu w Gusen. W ciągu pierwszego miesiąca zmarło 109 osób, a w ciągu dalszych tygodni z tej grupy tylko 212 Polaków pozostało przy życiu.

Polscy więźniowie uregulowali Dunaj na długości 160 kilometrów, zbudowali dwie sztuczne wyspy na rzece i kilka zapór wodnych. Budowali także także autostradę zachodnią od Linzu w stronę Salzburga. Na uroczystości do Mauthausen-Gusen przybyli z kraju nieliczni żyjący jeszcze więźniowie, przedstawiciele władzy, Wojska Polskiego, duchowieństwa. Po południu w Gusen otwarta będzie okolicznościowa wystawa, która stanowi zaczątek muzeum martyrologii więźniów. W Mauthausem jest muzeum przestawiające historię obydwu obozów i informację o 47 innych podobozach, należących do macierzystego Mauthausen. W sumie zostało tam zamordowanych lub zmarło ponad 108 000 osób, w tym tylko w Gusen 28 000 Polaków.

foto Tadeusz Wojciechowski RMF FM Wiedeń

12:05