Przewodniczący „Solidarności” i rzeczywisty lider formacji, która przez ostatnie cztery lata władała Polską, przeprosił w czasie zjazdu związku jego członków za błędy popełnione przez poprzednią ekipę rządową. Jednak zanim to się stało, głosowano wniosek o jego odwołanie.

Wynik okazał się korzystny dla przewodniczącego: większość delegatów opowiedziała się za pozostawieniem go na stanowisku. Czy jednak Krzaklewski, który w ciągu ostatniego roku doznał dwóch dotkliwych porażek - jako kandydat na prezydenta i kandydat na posła - nie obawia się, że również jako przewodniczący „Solidarności” nie odniesie żadnego sukcesu. Otóż okazuje się, że nie. Krzaklewski wierzy we własne siły, w poparcie związkowców, o którym przekonał się podczas dzisiejszego głosowania nad jego ewentualnym odwołaniem z funkcji przewodniczącego. Jednak i przed głosowaniem był pewny siebie. Krzaklewski przeprosił jednak za błędy. Powtarzał, że liczy na rozmowy i dialog wewnątrz samego związku. Sam jednak nie wie, czy w przyszłym roku będzie kandydował na stanowisko przewodniczącego komisji krajowej ugrupowania.

Foto: RMF

22:45