"Biznes ubezpieczeniowy ma to do siebie, że bardzo łatwo jest obniżyć składki, natomiast bardzo ciężko jest je podwyższyć" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Berendą prezes PZU Andrzej Klesyk. "Mam nadzieję, że cały rynek nie wpadnie w euforię i nie zacznie gwałtownie obniżać cen. Niska szkodowość może - tak samo, jak łatwo przyszła - odwrócić się w drugą stronę" - dodaje.

Krzysztof Berenda: W trzecim kwartale zyski ubezpieczycieli, także pana firmy, wyraźnie wzrosły. Widać poprawę zwłaszcza w segmencie ubezpieczeń komunikacyjnych, czyli obowiązkowego OC. Z czego wynika ta poprawa?

Andrzej Klesyk, prezes PZU: Częstotliwość szkód w biznesie komunikacyjnym dramatycznie spadła. Rok do roku o 10%. To jest już kolejny spadek, jeśli chodzi o szkody w segmencie komunikacyjnym. Jest to spowodowane z naszego punktu widzenia tym, że cena benzyny jest bardzo wysoka i ilość litrów benzyny sprzedanej w Polsce spadła - z tego, co ja rozumiem, o około 8-10 procent. Bezpośrednio przekłada się to na liczbę kilometrów przejechanych, a więc na statystyczną liczbę wypadków.

Panie prezesie, czy wasi detaliczni klienci odczują jakoś, że z jednej strony są dobre wyniki, a z drugiej - jak pan mówi - szkodowość w ubezpieczeniach komunikacyjnych spada. Czy to będzie miało jakieś przełożenie w najbliższych kwartałach?

Widzę, że bezpośrednio pyta pan o obniżki taryf. Biznes ubezpieczeniowy ma to do siebie, że bardzo łatwo jest obniżyć składki, natomiast bardzo ciężko jest podwyższyć składki. Ja mam nadzieję, że cały rynek nie wpadnie w euforię i nie zacznie gwałtownie obniżać cen. Z bardzo prostego powodu: ta szkodowość, o której mówimy, może - tak samo, jak łatwo przyszła - odwrócić się w drugą stronę. Takim przykładem jest rok 2012, gdzie w ciągu roku, nie wiadomo z jakich powodów, liczba szkód zwiększyła się o 12 procent rok do roku. To był gigantyczny wzrost. Wtedy wszyscy ubezpieczyciele byli kompletnie pod wodą, jak to my mówimy.

Mówi pan, że istnieje takie ryzyko, że może wrócić coś na kształt tej, tak zwanej, wojny cenowej. Jeżeliby do tego doszło, to czy bardziej należy spodziewać się tego samego produktu oferowanego za niższą cenę, czy raczej utrzymania tej samej ceny i dodawania do produktu kolejnych opcji, dodatków?

Jedyną rzeczą, którą można by sobie wyobrazić, to są zmiany kształcie dodatkowych, sprzedawanych przy okazji umów typu NNW czy AC.

Czy spodziewa się pan jakiś zmian w ubezpieczaniach na życie, nieruchomości czy jakiś poza komunikacyjnych?

W ubezpieczeniach nieruchomości spodziewam się jednej rzeczy. Mianowicie skłonność naszych rodaków do tego, żeby ubezpieczać mieszkania i nieruchomości może zmaleć. Z prostego powodu - ze względu na potencjalny kryzys, spowolnienie gospodarcze, które wszyscy przewidują na najbliższy rok, czy dwa. Może się zdarzyć, że tak zwany dochód do dyspozycji może się zmniejszyć, a więc coś będzie musiało zostać wyparte z portfela. Ubezpieczenie może być tym czymś.