40-godzinny tydzień pracy od 2003 roku - taką poprawkę do kodeksu pracy wprowadzili dzisiaj senatorowie. To realizacja żądań "Solidarności", która chciała skrócenia tygodnia pracy z obecnych 42 do 40 godzin.

"Poprawka jest racjonalna. Powinna jednogłośnie przejść przy aprobacie wszystkich opcji politycznych" - twierdzi senator Piotr Andrzejewski z AWS. Zaznaczył, że stanie się tak "jeżeli znowu nie dojdą do głosu polityczne rozgrywki". Z kolei Genewefa Ferenc z SLD uważa, że wersja przegłosowana przez Senat nieporozumieniem: "41-godzin to po prostu niewykonalne dla firm i przedsiębiorców" - mówiła senator Ferenc. Jej zdaniem, to rozwiązanie "nie służy ani ludziom pracy, ani podmiotom gospodarczym". Posłanka Danuta Waniek powiedziała, że SLD byłby gotowy poprzeć projekt skrócenia czasu pracy dopiero wtedy, gdyby przeprowadzono analizę skutków tej decyzji. Jedno jest pewne - gdyby Senat próbował wprowadzić 40-godzinny tydzień pracy od zaraz, to nie byłoby żadnej szansy, by Sejm to utrzymał. Jeżeli jednak rozwiązanie takie ma obowiązywać za 2 lata, to prawdopodobieństwo isnieje, lecz niewielkie. Dyskusja o Kodeksie Pracy swomi korzeniami sięga koalicyjnego rządu. Pomysł skrócenia tygodnia pracy dzielił wtedy AWS i UW. Ostatecznie AWS wycofała się z projektu i cieszyła się z wprowadzenia wszystkich wolnych sobót. Potem jednak zjazd "Solidarności" zażądał, by Senat zrealizował ten projekt i tak się właśnie dzisiaj stało. Dwuletnia karencja i stopniowe dochodzenie do 40-godzinnego dnia pracy może zwiększyć szanse poprawki w Sejmie i spowodować, że niechętni jej posłowie (twierdzący, że skrócenie czasu pracy zaszkodzi polskiej gospodarce) zaczną myśleć, czy równie pryncypialnie i zdecydowanie będą rzecz całą tłumaczyć swym wyborcom.

16:45