Europa liczy na wsparcie nowego amerykańskiego prezydenta w próbie skutecznego opodatkowania międzynarodowych korporacji. Niemiecki minister finansów Olaf Scholz zapowiada, że będzie namawiał administrację Joe Bidena, by poparła propozycję wprowadzenia globalnych regulacji podatkowych.

Takie ponadnarodowe przepisy wydają się jedynym sposobem, by zmusić korporacje do płacenia podatków. Na razie działające w dziesiątkach krajów, a rejestrowane często w rajach podatkowych firmy lawirują między systemami podatkowymi, by oddać państwowym kasom jak najmniej ze swoich zysków. W efekcie, mimo że zarabiają krocie w krajach, w których działają, często praktycznie nie płacą podatków dochodowych.

Szef niemieckiego resortu finansów Olaf Scholz zapowiada, że jego celem jest wypracowanie do lata międzynarodowego porozumienia, opartego o projekt przygotowany przez OECD. Projekt przewiduje przede wszystkim wprowadzenie międzynarodowego minimalnego opodatkowania oraz zasadę płacenia danin w kraju działania, a nie w kraju rejestracji firmy.  

Jak pisze Financial Times, według Olafa Scholza dzięki tym przepisom, do kas państwowych, zamiast do kieszeni korporacji, mogłoby trafić dodatkowych około 100 mld dolarów rocznie.

Dotychczasowe próby wprowadzenia takich regulacji napotykały na opór administracji Donalda Trumpa. Sekretarz skarbu USA groził nawet działaniami odwetowymi, jeśli doszłoby do wprowadzenia bez zgody USA tzw. podatku cyfrowego, od zysków wielkich korporacji internetowych. 

Jedynym krajem, który odważył się go zatwierdzić jest Francja, gdzie od niedawna fiskus wymaga podatku od zysków osiąganych przez takie firmy jak Facebook, Amazon, Apple czy Alphabet.

Polski rząd również zapowiadał wprowadzenie podatku cyfrowego. Uwzględnił nawet zamierzony miliard złotych z tej daniny od wielkich firm internetowych w planie budżetowym na 2020 rok. We wrześniu 2019 roku jednak usłyszeliśmy, że tego podatku nie będzie, a ogłosił to nie polski rząd, ale... amerykański wiceprezydent, podczas wizyty w Warszawie.

Opracowanie: