Francuskie koleje publiczne współpracowały z nazistami, żeby jak najwięcej zarobić na wywózce Żydów do obozów koncentracyjnych - oskarżenie tej treści rozpatruje sąd apelacyjny w Paryżu. Paryskie stowarzyszenie „Ethic” żąda uznania winy przedsiębiorstwa i symbolicznego odszkodowania w wysokości 1 euro.

W przeciwieństwie do USA, gdzie rodziny ofiar nazistowskich deportacji domagają się od francuskich kolei aż 5 mld dolarów odszkodowania - to skromne żądanie. Mimo tego i tak zostało odrzucone przez sąd pierwszej instancji.

Argumentacja adwokatów francuskich kolei publicznych w czasie procesu przed sądem pierwszej instancji można nazwać co najmniej kontrowersyjną i cyniczną: Sędziowie potraktowali naszą skargę, jak zwykłą reklamację usługową. Adwokaci kolei zapewnili, że moi rodzice nie musieli korzystać z usług tego przedsiębiorstwa, a jeżeli już skorzystali, to mieli 30 lat na złożenie reklamacji. Nie mogli oczywiście złożyć żadnej reklamacji, bo zginęli w obozie zagłady, a więc zdaniem sędziów sprawa uległa przedawnieniu - powiedział radiu RMF Francuz pochodzenia austriackiego Kurt Schechter, przewodniczący Stowarzyszenia Ethic.

Zapowiada on, że jeżeli sąd apelacyjny również odrzuci jego skargę sprawa trafi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.