Kończą się zbiory winogron w Katalonii, prowincji której stolicą jest Barcelona. Znanym tamtejszym produktem jest tzw. cava, odpowiednik francuskiego szampana. Nie wiadomo jednak, czy z tegorocznych katalońskich winogron cava powstanie.

Ponad 2000 pracowników przedsiębiorstw produkujących ten trunek zapowiedziało bezterminowy strajk, jeśli do 12 października, czyli do dnia w którym kończą się zbiory, dyrekcje przedsiębiorstw nie spełnią ich żądań. Pierwszym z nich jest wypłata trzeciej dodatkowej pensji.

Zgodnie z hiszpańskim prawem, dwa razy w roku – przed wakacjami i Bożym Narodzeniem – wypłacane są podwójne pensje i emerytury. Pracownicy przedsiębiorstw produkujących cavę żądają trzeciej dodatkowej wypłaty równej 1200 euro. Uznali, że pracodawców na to stać, ponieważ w zeszłym roku zyski zakładów wzrosły o ponad 50 procent.

Jeśli zerwane trzy dni temu negocjacje nie zostaną wznowione za dwa tygodnie rozpocznie się strajk. Planujemy całkowicie zatrzymać produkcję wszystkich zakładów. Zdajemy sobie sprawę, że taka decyzja osłabi produkcję. Nie wiem w jakim stopniu strajk dotknie rynek hiszpański. Prawdopodobnie nie odczuje go również odbiorca w Argentynie czy Stanach Zjednoczonych. Moim zdaniem najbardziej odbij się on na eksporcie do krajów europejskich - mówił Satntiago Kaide, rzecznik komitetu strajkowego.

Producenci cavy argumentują, że dodatkowa wypłata oznaczałaby podniesienie pensji o 15 procent. Chcą rozmawiać za rok. Na to nie zgadzają się pracownicy.

Wczoraj odbyła się pierwsza z pięciu manifestacji poprzedzających zatrzymanie produkcji cavy.

20:15