"Nie zmieniamy zasad reformy emerytalnej, ale proponujemy jej racjonalną korektę" - powiedział minister w kancelarii premiera Michał Boni. Rząd ujawnił założenia reformy zmieniającej zasady emerytur. Tak jak wcześniej zapowiadano, składka do OFE zostanie zredukowana. Większość naszych pieniędzy będzie trafiać do ZUS-u.

Odkładane pieniądze będą waloryzowane o średnią nominalnego wzrostu PKB, czyli z dodaniem inflacji, z ostatnich pięciu lat. Podniesione zostaną limity inwestowania w akcje dla OFE. Z obecnych 40 procent do 62 procent w 2020 roku.

Według ministra Boniego Polacy nie będą mieć do czynienia z rewolucją w systemie emerytalnym, ale z "korektą, która nie zmienia zasadniczych zasad, cech i charakteru reformy". Zostaną zmniejszone potrzeby pożyczkowe państwa, a dodatkowe oszczędzenie na starość ma być premiowane - powiedział.

Zdaniem ministra, po zakończeniu prac nad ustawą, do debaty publicznej powinna wrócić dyskusja o subfunduszach: bardziej dynamicznych dla starszych i stabilniejszych dla młodych ubezpieczonych. Powinniśmy jeszcze w ciągu tego roku szukać rozwiązań - dodał minister.

Minister Michał Boni przekonuje, że przyszli emeryci zyskają na zmianach. Powołuje się przy tym na wyliczenia, z których wynika, że nasze emerytury wzrosną w przyszłości o jeden, dwa punkty procentowe. Jesteśmy aż do bólu obiektywni i rzeczywiście to przesunięcie w skali jednego, dwóch punktów procentowych to mało - przyznaje, ale jak podkreśla OFE będą mogły więcej inwestować w akcje a pieniądze przeniesione z Otwartych Funduszy Emerytalnych do ZUS-u będą waloryzowane o średni PKB oraz inflację z pięciu ostatnich lat.