"To jest wynik nieco powyżej średniej stawki dla lokat" – mówi o nowej ofercie Ministerstwa Finansów analityk bankowy z Open Finance Michał Sadrak. Resort finansów uruchamia sprzedaż obligacji 7-miesięcznych z oprocentowaniem na poziomie 2,62 procenta w skali roku. "Od lokat bankowych są lepsze pod tym względem, że możemy wyjść z inwestycji przed czasem, nie tracąc naliczonych odsetek" - ocenia.

Krzysztof Berenda: Od dłuższego czasu mamy rekordowo niskie stopy procentowe. Pozostaną na tym poziomie co najmniej do końca półrocza. Jak to się przekłada na oprocentowanie lokat bankowych? Ono jest bardzo niskie. Da się na tym jeszcze zarobić?

Michał Sadrak: Od trzech, czterech miesięcy oprocentowanie lokat zostaje na stałym poziomie, w granicach 2,5-2,6 procent w skali roku. W zależności od terminu. Więcej dają zarobić tylko lokaty długoterminowe, czyli te 2-letnie. Jest to w granicach 3 procent w skali roku. Niemniej w tej chwili oprocentowanie jest na tyle niskie, że widać niewielką skłonność wśród klientów do oszczędzania.

Jak znaleźć teraz lokatę taką, która daje największy zysk? Czy to są takie gołe lokaty czy też, żeby zwiększyć to oprocentowanie, trzeba coś do tego jeszcze dołożyć, wykupić jakieś konto, dodatkowe usługi? Bo zazwyczaj tak było.

Jeśli chcemy zarabiać zdecydowanie powyżej przeciętnej, to faktycznie będziemy musieli troszkę się naszukać. Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że trzeba będzie spełnić szereg warunków stawianych przez banki. Czasem może to być dodatkowy produkt i jeśli to jest tylko konto, to jeszcze nie jest taki duży ból, ale zdarza się też, że banki wymagają dodatkowych produktów jak fundusze inwestycyjne, produkty strukturyzowane. To już właściwie mocno komplikuje tę ofertę i powoduje, że tak naprawdę wystawiamy się na ryzyko związane z giełdą szeroko rozumianą. Więc tak naprawdę część lokacyjna w tym przypadku jest tylko niewielkim dodatkiem. Natomiast, jeśli chcemy szukać lokat wysokooprocentowanych, niezwiązanych z innymi produktami, to musimy nastawić się na to, że najczęściej banki będą wymagały tego, abyśmy byli ich nowym klientem ewentualnie zdeponowali nowe środki, co oznacza, że tak naprawdę potrzebujemy przenieść oszczędności z jednego banku do innego. Oczywiście to może się opłacić pod warunkiem, że dobrze wybierzemy ofertę i nie zdecydujemy się na dodatkowe produkty, które też niestety będą obciążać nasz zysk.

Ministerstwo Finansów ogłosiło właśnie, że uruchamia nową ofertę obligacji na 7 miesięcy, oni to nazywają "lutową siódemką". Mają 2,62 procent rentowności. To jest dobry wynik?

To jest wynik nieco powyżej średniej stawki dla lokat półrocznych, czyli tych porównywalnych, jeśli chodzi o termin zapadalności z "lutową siódemką". Więc jesteśmy w stanie zarobić na tych obligacjach nieco więcej. Przy czym bez trudu znajdziemy na rynku lokaty, które dają zarobić 0,4 czy nawet 0,8 punktu procentowego więcej - w skali roku oczywiście. Więc jeśli się postaramy, to spokojnie znajdziemy lepszą lokatę bankową. Natomiast na pewno oferta Ministerstwa Finansów jest skierowana do klientów dużych baków. Przecież to właśnie w największym banku na rynku te obligacje będą sprzedawane i tam w dużej mierze klienci mogą się na nie decydować.

Czym takie obligacje siedmiomiesięczne od Ministerstwa Finansów różnią się od lokat. W czym to jest lepsze, a w czym gorsze?

Lepsze są pod tym względem, że możemy wyjść z inwestycji przed czasem, nie tracąc naliczonych odsetek. Ale to oczywiście tylko teoria, ponieważ tak naprawdę te odsetki są progresywne, co oznacza, że przez pierwsze 6 miesięcy oprocentowanie w skali roku wynosi 1 do 2 procent. Dopiero w ostatnim miesiącu skacze ono do 7 procent w skali roku, co powoduje, że ta rentowność wynosi 2,62.

Ta uśredniona już?

Tak. Gdybyśmy jednak chcieli wyjść przed czasem, to okazuje się, że zarobimy tak naprawdę niewiele i wtedy nawet nie ratuje nas to, że możemy wyjść bez tej dodatkowej opłaty znanej w przypadku pozostałych typów obligacji skarbowej.

A poza tym, to jest prawie to samo, co lokata? Z naszego punktu widzenia.

Z naszego punktu widzenia tak, jeśli porównamy pod względem ryzyka, to z całą pewnością jest to porównywalne. Mówienie o tym, że obligacje skarbowe są bezpieczniejsze od lokat jest raczej w mojej opinii sporym nadużyciem, ponieważ już właściciele wielu obligacji przekonali się, że zabezpieczenie całym majątkiem nieszczególnie wiele daje, więc także i w tym przypadku jakiekolwiek nastawianie się na to, że obligacje skarbowe są pewniejsze od bankowych lokat nie powinno nas kierować w tym wyborze.