Belgijscy pracodawcy szykują rewolucję. W obawie o zdrowie pracowników coraz bardziej upodabniają biura do klubów fitnessu.

Belgijscy pracodawcy szykują rewolucję. W obawie o zdrowie pracowników coraz bardziej upodabniają biura do klubów fitnessu.
zdj. ilustracyjne /PAP/Wojciech Pacewicz /PAP

Obecnie przeciętny Europejczyk spędza około 6 godz. dziennie siedząc, co jest przyczyną wielu chorób serca i kręgosłupa. Co wymyślili Belgowie, by temu zaradzić?

W niektórych biurach zamiast na krześle - można siedzieć przed komputerem na piłce  - mówi naszej korespondentce fizykoterapeuta Steven Daniels. Siedzisz i przez cały czas, nieświadomie ćwiczysz mięśnie, by utrzymać równowagę - wyjaśnia. Jego zdaniem można też maszerować na bieżni jednocześnie telefonując lub wysyłając maile. Takie stanowisko pracy oczywiście jest trudniejsze do zorganizowania w przeciętnym biurze, ale np. w USA jest już coraz częściej spotykane.

Utrata zdrowia pracowników z powodu siedzącego trybu życia generuje ogromne koszty.  Dlatego - zdaniem belgijskich fizykoterapeutów - należy inwestować w biura przeszłości, które powinny przypominać kluby fitnessu. To będzie konieczne w najbliższych latach - uważa Daniels. Pracujemy coraz dłużej, mamy coraz mniej czasu, żeby uprawiać sport, prowadzimy siedzący tryb życie, więc jeżeli moglibyśmy w pracy wykonywać ćwiczenia - wszystkim byłoby łatwiej - podsumowuje.

(mn)