Po kilku wiekach Mont Saint-Michel znowu stanie się wyspą

Od soboty turyści będą musieli zostawiać swoje auta w odległości trzech kilometrów od wzgórza. Podobnie będzie również z autokarami. Potem pieszo trzeba będzie przejść do busów, które będą dowozić turystów po grobli do klasztoru. Później grobla zostanie zastąpiona szklanym, przezroczystym mostem ze stalową strukturą, którego - według lokalnych władz - z daleka prawie nie będzie widać. Chodzi o to, żeby przywrócić pierwotny wygląd benedyktyńskiemu opactwu, które w przeszłości było odcięte od lądu.

Przeciwko awangardowemu projektowi protestują jednak miejscowi właściciele hoteli, restauracji i sklepów z pamiątkami. Obawiają się, że coraz bardziej skomplikowany dostęp do wzgórza zniechęci turystów. Boją się szczególnie bojkotu japońskich turystów, którzy według nich zawsze się spieszą i nie będą chcieli przemierzać pieszo całego kilometra - od parkingu dla autokarów, do małych busów kursujących po "niewidzialnym moście".

Specjaliści podkreślają jednak, że odcięcie od lądu Wzgórza Świętego Michała podyktowane jest również względami bezpieczeństwa. W tym rejonie Kanału La Manche odpływy i przypływy morza są bardzo szybkie. Zdarzało się już w przeszłości, że turystów spacerujących wzdłuż grobli zaskakiwał nagły przypływ morza. Woda zalewała nawet samochody, które pozostawione zostały na parkingu koło grobli poza dozwolonymi godzinami.

Dotąd Wzgórze Świętego Michała - po francusku Mont Saint-Michel - odwiedzało każdego roku ponad dwa i pół miliona turystów z całego świata. Przyciąga ich głównie opactwo benedyktyńskie z X wieku, które było stopniowo rozbudowywane na przestrzeni stuleci. W XIX wieku nad Sanktuarium Michała Archanioła wzniesiona została 170-metrowa, z daleka widoczna iglica, która stała się symbolem wzgórza. Od 1979 roku Wzgórze Świętego Michała stanowi część Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.