Słowo "piknik" ma najprawdopodobniej francuskie korzenie. Mieszkańcy kraju nad Sekwaną są przecież mistrzami piknikowania! Wspólne biesiadowanie pod gołym niebem potrafią jednak wykorzystać nie tylko do radosnego spędzenia czasu i napełnienia żołądków smakołykami, ale i... celów politycznych!

Słowo "piknik" pochodzi, według wielu specjalistów, od używanego od XIII wieku we Francji sformułowania "dire nic", które znaczyło "niczym się nie przejmować". Francuskie pikniki są więc w założeniu ucieczką od codziennych trosk - plenerowym posiłkiem na luzie.

Pikniki organizowane są przez Francuzów w najróżniejszych miejscach: na laskach, w miejskich parkach czy choćby na dużych trawnikach - takich jak paryskie Pole Marsowe koło Wieży Eiffela. Przed udaniem się na piknik trzeba jednak sprawdzić, czy w danym miejscu jego organizacja jest dozwolona. Są parki publiczne, w których jest to zakazane, bo władze nie chcą, by były one zaśmiecane. W innych wręcz przeciwnie - istnieją nawet drewniane stoły i ławy, żeby ułatwić ludziom organizowanie plenerowych posiłków.

W przypadku uczt w towarzystwie przyjaciół przyjął się podział ról - każdy przynosi określoną wcześniej potrawę lub napój.

Nie tylko biesiadowanie

Pikniki stały się we Francji również formą politycznego protestu. W północnej części Paryża były one organizowane na trawnikach przez radykalnie prawicowe ugrupowania, które protestowały przeciwko blokowaniu ulic przez modlących się przed meczetami muzułmanów. Uczestnicy tych "obywatelskich pikników" przynosili produkty i napoje, których tradycyjnie nie spożywają wyznawcy islamu.

Organizacje charytatywne zorganizowały też niedawno w różnych miastach kraju "pikniki bez jedzenia", żeby protestować przeciwko redukcji unijnej pomocy dla najbiedniejszych. Uczestnicy tych pikników-happeningów przychodzili z pustymi talerzami i kubkami - udawali, że jedzą i piją. Ostrzegali w ten sposób, że już niedługo najubożsi nie będą mieli co jeść.