W piątek trzynastego, dokładnie o 13:13 nasz mikrofon pojawił się na pokładzie krakowskiego tramwaju numer 13. Sprawdzaliśmy, czy pasażerowie nie mają obaw przed wejściem na pokład i jakie historie mogą wydarzyć się tego dnia w takim tramwaju.

Pierwszy raz "trzynastką" jechałam tuż po tym, jak przeprowadziłam się do Krakowa. To dla mnie bardzo wesołe miejsce - mówi jedna z pasażerek. Inna dodaje, że bardzo lubi ten tramwaj, bo nigdy się nie spóźnia. Zawsze jedzie punktualnie i dosyć szybko! Do tego nigdy w "trzynastce" nie spotkałam kontrolera biletów! - wspomina. Inną historie ma druga pasażerka. "Trzynastka" keidyś pechowo wykoleiła się, i to akurat wtedy, gdy jechałam na ważny egzamin! - opowiada.

W tym tramwaju dzieją się ciekawe rzeczy, zwłaszcza w weekendy - mówi inna pasażerka. Kiedyś spotkałam tutaj dwie koleżanki, których nie widziałam od czasów liceum - dodaje. Inna pasażerka zauważa, że komfort podróży w tramwaju linii 13 jest duży. Dużo więcej obaw miałabym w związku z podróżą "czwórką", bo tam jeżdżą zwykle stare składy - mówi. 

Nie mam żadnych obaw przed autobusami czy tramwajami numer "13", to jest tylko kwestia przyzwyczajenia. Przeżyłem "trzynastki" i nie ma z nimi żadnego problemu - mówi pan Marek, jeden z kierowców autobusów. - Pasażerowie raczej nie narzekają, ale najważniejsze jest dla nich to, że czeka tramwaj! A jak wydarzy się coś nieprzewidzianego, to powiedzą "A, to dlatego że to trzynastka...". Większy problem to czarny kot, a taki też pojawił się kiedyś na pokładzie!



(md)