Kino zasilane... rowerami ustawili ekolodzy na Starym Rynku w Bydgoszczy. W ten nietypowy sposób chcą zachęcić mieszkańców, zwłaszcza najmłodszych, do korzystania z odnawialnych źródeł energii. By obejrzeć przygotowany film, trzeba nieustannie pedałować.

Ekolodzy promują w ten sposób odnawialne źródła energii i wiedzę o tym skąd się bierze prąd w ogóle. Prąd bierze się z gniazdka. To najczęstsza odpowiedź dzieci na to pytanie - mówi jeden z organizatorów kina na rowerach, Piotr Sokół. Zależy nam na tym, by pokazać, że prąd nie powstaje samoistnie. Tu widać wyraźnie, ile kosztuje jego wytworzenie i że można to robić inaczej, niż spalając węgiel.

"Elektrownię" kina stanowią trzy rowery wyposażone w prądnice podłączone do akumulatora. Do ich kierownic przytwierdzone są niewielkie mierniki napięcia. Wprawione w ruch jednoślady zasilają laptopa, rzutnik i głośniki.

Wystarczą trzy osoby

By obejrzeć krótki film dokumentalny o ociepleniu klimatu, potrzebnych jest trzech ochotników. Najlepiej, żeby pedałowali równomiernie, wytwarzając stałe napięcie 2 amperów każdy. Nie więcej, bo może to grozić uszkodzeniem akumulatora, ale nie mniej, bo bateria ma małą pojemność i prądu wkrótce zabraknie - instruuje mężczyzna obsługujący kino.

Jeden z chłopców pedałujących zawzięcie już po kilku chwilach odczuwa zmęczenie. Czy dałby radę obejrzeć w ten sposób dwugodzinny film? Może jakoś bym dał - robi hardą minę. Trzeba pedałować nie za szybko, nie za wolno. Jak się mocno dociśnie do wskazówka skacze do 5 amperów - zauważa.

Wizja przyszłości?

Ekolodzy przekonują, że nie zależy im na tym, by w każdym domu pojawiły się rowery zasilające telewizory, pralki czy inne domowe sprzęty. Energii potrzebujemy jednak coraz więcej, coraz trudniej jest ją wypracować, więc trzeba inwestować w jej odnawialne źródła i pamiętać o tym, żeby ją oszczędzać - przyznaje Piotr Sokół.

Być może na podobne rozwiązania, na przykład do zasilania telewizora, znaleźliby się chętni. Gdyby można było coś takiego kupić i miałabym na to miejsce w pokoju, to chyba bym spróbowała - twierdzi w rozmowie z reporterem RMF FM jedna z mieszkanek Bydgoszczy.

Na pewno oglądałoby się zdrowiej, niż siedząc na kanapie.