"Musimy się nauczyć oddzielać nasze życie z partnerem, od naszych spraw osobistych. Tylko tak nie zwariujemy. Pandemia pokazała nam, że zamknięcie nawet za najukochańszą osobą jest drogą do katastrofy” - tak w studiu RMF FM podczas kongresu Impact mówi słynny pisarz John Gray – autor bestsellerowej książki z 1992 roku. „Nasze przekonanie, że romantycznie byłoby wszystko robić wspólnie z drugą połówką jest mylne i szkodliwe. Może niektórym to pasuje, ale moje 50-letnie doświadczenie terapeuty i ostatnie lata pandemii pokazały, że ciągłe bycie razem nie jest najlepsze. Jesteśmy tylko ludźmi. Musimy oddzielać naszą pracę od naszego partnera, od naszych dzieci. Trzeba to wszystko rozproszyć" - mówi Gray.

Krzysztof Berenda: W 1992 roku wydał pan swoją najsłynniejszą książkę "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus". 30 lat temu...

John Gray: Tak i ciągle jest w sprzedaży. To niezwykłe.

Była o tym, jak poprawić komunikację między kobietami, a mężczyznami.

Jak dochodzić do porozumienia i uzyskać to, czego się pragnie...

I co? Od tego 1992 roku nauczyliśmy się lepiej komunikować?

Napisałem o tym kolejne książki, bo jak się okazało, nasza cywilizacja zasiedliła inne planety. Już nie jesteśmy tylko z Marsa albo z Wenus. Te tradycyjne role damsko-męskie bardzo się zmieniły. Skoro kobiety stały się bardziej niezależne, to zadają sobie pytanie, do czego potrzebują mężczyzn? Zacząłem więc przybliżać inne powody, dla których kobiety i mężczyźni powinni się wiązać. Chodzi przede wszystkim o nowy poziom emocjonalnego spełnienia. Krótko mówiąc: kiedy kobieta w ciągu dnia wypełnia tradycyjne męskie zadania, partner może komunikować się z nią w taki sposób, by wróciła do roli żeńskiej i produkowała więcej kobiecych hormonów, a to dziś jest często sporym problemem.

Mamy za sobą koszmarne doświadczenie pandemii, która zamknęła wielu z nas w domach na 2 lata. Jak to wpłynęło na pary, na związki, na rodziny?

To dramatycznie zwiększyło liczbę rozwodów, niestety zwiększyło skalę przemocy domowej i znęcania się nad dziećmi. Swoją drogą nikt nawet dokładnie już nie bada rozmiarów tej katastrofy. Chodzi o to, że każdy człowiek musi spędzać czas nie tylko z ludźmi ze swojej rodziny. Także z innymi. Dlatego praca z domu nie jest najzdrowsza dla naszej psychiki. Zwłaszcza jeżeli równocześnie z domu stale pracuje kobieta z mężczyzną, to między nimi rodzi to wiele frustracji.

Ale co w tym złego, tak na dobrą sprawę? Przecież jestem cały czas z osobą, którą lubię i kocham.

Ponieważ mamy różne potrzeby. To trochę jak z naszym zdrowiem. Potrzebujemy witaminy C, ktoś inny witamy D, E. W związku potrzebujemy także witaminy S. Witaminy samomiłości. Dla naszego zdrowia psychicznego, czasem musimy samodzielnie robić rzeczy, które kochamy. Bez obecności naszego partnera. Nasze przekonanie, że romantycznie byłoby wszystko robić wspólnie z drugą połówką jest mylne i szkodliwe. Może niektórym to pasuje, ale moje 50-letnie doświadczenie terapeuty i ostatnie lata pandemii pokazały że ciągłe bycie razem nie jest najlepsze. Jesteśmy tylko ludźmi. Musimy oddzielać naszą pracę od naszego partnera, od naszych dzieci. Trzeba to wszystko rozproszyć. Widzę to też po sobie. Jestem żonaty 33 lata. Dzisiaj jestem w Polsce, która swoją drogą jest fantastycznym miejscem, wspaniałych ludzi. Więc gdy wracam z takiej podróży do domu, to od razu mam z moją partnerką najlepszy możliwy seks. Właśnie dlatego, że nie było mnie 4 dni w domu. Odpoczęliśmy od siebie. To zwykła biologia. Kiedy mężczyzna jest sam i robi swoje rzeczy, to poziom jego testosteronu rośnie dwukrotnie. A gdy ciągle jest z rodziną, to testosteronu mu ubywa. To dowiedzione naukowo. Mężczyźni z najniższym poziomem testosteronu to ludzie żonaci, dzieciaci, dziadkowie...

Nie brzmi to optymistycznie.

A dla mnie brzmi. Bo uczę kobiety, jak podnieść swojemu mężczyźnie poziom testosteronu. Mam 72 lata i mój poziom testosteronu jest dwa razy wyższy, niż gdy byłem młody.

Gratuluję. To proszę pokazać trzy kroki do osiągnięcia tego.

A jak naprawić samochód? Albo zbudować rakietę? Nie da się tego powiedzieć w kilku zdaniach. Dlatego napisałem o tym 28 książek. Ale generalna myśl jest taka, by kobiety skupiły się na podnoszeniu poziomu testosteronu swoich partnerów, a mężczyźni podnosili poziom estrogenu o swoich pań. Pamiętajcie o jednym: Gdy kobiety są nieszczęśliwe, to ich poziom estrogenu spada. Tak samo jest u mężczyzn. To tak naprawdę jest kwestią prostej komunikacji. Doceniania partnera. Na przykład: gdy mężczyzna rzuca jakiś pomysł, to fajnie jakby kobieta odpowiedziała: "O jaki masz fajny pomysł". A często kobiety tego nie mówią. Każdy facet potrzebuje coś takiego usłyszeć kilka razy dziennie: "o jaki dobry pomysł", "o jakie to pomocne", "jak dobrze cię widzieć". I niech to działa też w drugą stronę. Mówcie do siebie miłe rzeczy. Słowa mają potężną mocno. Panowie, mówcie swoim żonom: "kocham cię", "jesteś taka piękna". Ja staram się, by nie było dnia, w którym nie przytulę mojej żony przynajmniej 4 razy. To naprawdę naukowo działa. Zwykłe przytulenie daje naszym partnerkom wyraźny skok estrogenu, to ją relaksuje, otwiera jej serce. Kobiety tego potrzebują. W pracy - przynajmniej teoretycznie - takich uścisków nie dajemy. Nie dzielimy się całym swoim życiem. Pamiętajmy, że każdy człowiek ma 3 życia: pierwsze to nasze życie publiczne, drugie to nasze życie domowe, a trzecie to nasze wewnętrzne sekrety. Trzeba to rozdzielać. Tylko dzięki temu jesteśmy w stanie kochać naszych partnerów bezwarunkowo, namiętnie i wiernie.

Rozmawialiśmy o problemach domowych, to teraz porozmawiajmy o problemach w miejscu pracy. Bo tam między kobietami a mężczyznami wciąż mamy problem nierówności. Zwłaszcza płacowej...

To się zmienia bardzo szybko.

Ale wciąż problem nie jest rozwiązany.

W Ameryce kobiety często zarabiają już więcej niż mężczyźni. Statystycznie kobieta z wyższym wykształceniem zarabia więcej niż mężczyzna z takim samym poziomem edukacji. Oczywiście, jeśli nie ma dzieci. I to rzeczywiście pozostaje problemem. Zamężne kobiety z dziećmi rzeczywiście zarabiają przeciętnie odrobinę mniej od panów. Ale generalnie zmiana idzie w dobrą stronę. Także tu w Polsce widzę wiele kobiet, które ciężko pracując, dobrze zarabiają.

Jednak cały czas nie osiągnęliśmy tego, co chcemy.

Ale to się zmieni. Z drugiej strony... To nieco bardziej złożone. Popatrzmy na te kobiety z wyższym w wykształceniem. W Ameryce po szkołach wyższych mamy dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn. I one będą zarabiać znacznie lepiej niż panowie. Ale często też niestety pozostaną samotne. Kobiety powinny nauczyć się równoważnia swoich męskich genów, czyli na przykład potrzeby kariery, z żeńskimi, czyli miłością. I ja też - jako mężczyzna - czuję się taki szczęśliwy i młody, bo zaakceptowałem, że posiadam zarówno twarz męską - bo ciężko pracuję - i żeńską - bo kocham moje dzieciaki, moje wnuki, moją żonę. A zobacz, ile mam lat. To jest właśnie moim przesłaniem: Panowie, szanujcie swoje kobiety! Panie, doceniajcie męskość swoich mężczyzn. Ale żeby to robić, trzeba się zrozumieć... Bo jednak bardzo się różnimy.

A co ojcowie powinni mówić swoim córkom? Jaki sposób myślenia powinni im zaszczepić?

Najlepsze, co ojcowie mogą zrobić swoim córkom - a ja mam trzy córki - to słuchać, gdy one mówią. Zawsze poświęcaj im uwagę. Zawsze im pomagaj. Dziewczynki najbardziej potrzebują zainteresowania, zrozumienia, empatii. Każdy tego potrzebuje, ale małe dziewczynki najbardziej. Chłopcy natomiast potrzebują wyzwań, zadań, rywalizacji, sportu. Chłopcy muszą budować swoją męskość. W Ameryce mamy teraz potężny kryzys męskości. Dwie dekady temu przeciętny mężczyzna miał 20 procent więcej testosteronu niż obecnie. Często pytam: co tu się wyprawia?

I co się wyprawia?

Po prostu tracimy umiejętność życia w związku. W prasie często się mówi o toksycznej męskości. Nie ma czegoś takiego. Męskość jest fantastyczna. Tak samo jak kobiecość jest fantastyczna. Toksyczni mogą być jedynie ludzie, którzy nie potrafią się zachować. Toksyczność dotyczy wszystkich płci. Musimy uczyć się wspólnego życia. Żadnej instytucji ani firmy by nie było, gdyby nie współpraca kobiet i mężczyzn. Kooperacja jest niezbędna. Na różnych poziomach. Budowlańcy nie zbudowaliby budynków, w których jesteśmy, gdyby ktoś nie wychowywał dzieci i nie dbał o dom. Żeby było jasne: nie mówię, że kobiety nie mogą robić, czego chcą w życiu. Mogą. I robią. Ale nie oszukujmy się: kobieta w ciąży nie będzie pracować na budowie. Szanujmy to jacy jesteśmy różni i doceniajmy się za to.

Opracowanie: