Pięciomiesięczny Adrien nie istnieje. Przynajmniej w oczach belgijskiej administracji. Jego tożsamość będzie musiał ustalić sąd.

Kłopoty z ustaleniem tożsamości dziecka zaczęły się, gdy jego rodzice zgubili akt urodzenia, a wysłany przez szpital e-mail nigdy nie dotarł do gminy, w której mieszkają. To oznacza, że dla belgijskich urzędników Adrien nie istnieje - nie dostaje zasiłku rodzinnego, jego szczepienia nie są refundowane, a mama nie otrzymała macierzyńskiego. Ustaleniem tożsamości Adrien'a będzie się musiał zająć sąd. Dopiero gdy ten uzna, że Adrien istnieje maluch stanie się pełnoprawnym obywatelem Belgii.