Susza w polskim wydaniu to nie powód do żartów. Uśmiechnąć się jednak można, gdy uświadomimy sobie, jak trudna jest walka z brakiem wody… na Saharze. Podróżnik z Trójmiasta Marcin Gienieczko opowiedział naszemu reporterowi o swojej podróży przez największą pustynią świata. Dwa lata temu postanowił zdobyć dwa "bieguny" w jednym roku - biegun zimna i biegun gorąca. Saharę przemierzał z karawaną wielbłądów. Wybrał trasę z Timbuktu do Taoudenii w Mali - łącznie 750 km przez piaski Sahary. Przez trzy tygodnie pokonywał do 50 kilometrów dziennie. Towarzyszył mu przewodnik - Tuareg. Choć dobrze znał tamtejsze rejony, także martwił się o wodę. Na Saharze jej pozyskanie jest arcytrudne i prawie niemożliwe. Nie jest to jednak coś niewykonalnego.