- Czuję jakąś bliskość papieża, większą, niż gdy w dalekim Watykanie leżał na łożu boleści. Jego obecność ogarnia nas bardziej, niż wtedy, gdy był wśród nas - mówi ksiądz Adam Boniecki, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”.

Mira Skórka: Czy noc przyniosła księdzu ukojenie po śmierci Jana Pawła II?

Ksiądz Adam Boniecki: Ta noc była bardzo krótka. Najpierw na placu przed oknem, z którego papież tyle razy do nas mówił i nas błogosławił, msza święta, modlitwy, wspomnienia i medytacje. A przygotowujemy się też do tego, żeby „Tygodnik Powszechny” wyszedł wcześniej, bo na to z pewnością wszyscy czekają. Ze względu na wielkie zmęczenie, sen był ciężki. Rano natomiast wziąłem „Tryptyk rzymski”, który radzę każdemu przeczytać. Te medytacje na progu Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie pod koniec tekstu Jan Paweł II mówi: „Tu, kiedy mnie już nie będzie, wybiorą mojego następcę.”, wprowadzają nas w wymiar wieczności. Z tego tekstu tchnie tak wielki spokój. On był chyba napisany dla nas na dzisiaj, żebyśmy z papieżem weszli w tę rzeczywistość, w której on już jest. Żebyśmy zrozumieli, że człowiek to jest więcej, niż tylko te wymiary, których teraz doświadczamy – przemijające.

Konrad Piasecki: Ksiądz jest pogrążony w modlitwie. Ciałem jest ksiądz tutaj, ale duchem w Rzymie? Myśli ksiądz, jak to w tej chwili tam wygląda?

Ksiądz Adam Boniecki: To dziwne, bo jestem z Rzymem związany – przeżyłem tam 17 lat. Ale zupełnie mnie to w tej chwili nie absorbuje. Czuję jakąś bliskość papieża, który jest bliżej niż był, kiedy był w niedostępnym Watykanie, na łożu boleści. To wszystko się dzieje jakby już poza – to jest jego ciało, ale to nie jest Jan Paweł II. Jesteśmy teraz bardziej ogarnięci jego obecnością niż wtedy, kiedy był wśród nas.

Mira Skórka: Jak ksiądz myśli, jak papież chciał, byśmy przyjmowali jego śmierć?

Ksiądz Adam Boniecki: Uczył nas tego. Chciał, żebyśmy patrzyli w niebo, w Chrystusa Zmartwychwstałego. Ten krzyż w oknie siedziby arcybiskupów krakowskich, z którego mówił papież, krzyż Chrystusa umęczonego, udekorowany wielkanocną stułą – to było to, ku czemu Jan Paweł II chciał, żebyśmy zwrócili nasze oczy i myśli.

Konrad Piasecki: Kiedy stoimy w obliczu czyjeś śmierci, myślimy o ostatnim spotkaniu z tą osobą. Myślimy, czy właściwie się z nią pożegnaliśmy. Czy powiedzieliśmy jej wszystko to, co chcieliśmy powiedzieć.

Ksiądz Adam Boniecki: Do łoża Jana Pawła II przyszło bardzo wielu ludzi, co było niesłychanie wzruszające. Ja nie mam poczucia, że czegoś nie powiedziałem papieżowi. Zawsze byłem przekonany, że on wie to, co najważniejsze, i trzeba uważać, nie zawracać mu głowy. Ostatnie spotkanie miało miejsce na audiencji dla uczestników podróży papieskich po jego setnej podróży. To była właściwie tylko wymiana spojrzeń. To mi pozostanie – takie bardzo uważne spojrzenie papieża w moje oczy. To było ostatnie bezpośrednie bliskie spotkanie. A spotkań było bardzo dużo.