Jewabne to taki koszmarny refren, który od kilku miesięcy nawiedza wyobraźnię Polaków. Takie koszmary są męczące, lecz wyśnijmy je do końca. W Jedwabnym obok miejsca, gdzie wczoraj zakończyła się ekshumacja była nasz wóz satelitarny, a w nim Barbara Górska i jej goście: burmistrz Jedwabnego Krzysztof Godlewski i profesor z Uniwersytetu w Białymstoku...

Barbara Górska: 1600 jedwabieńskich Żydów zamordowali nie żadni hitlerowcy, ani NKWD-ziści ani UB-cy tylko społeczeństwo. To zdanie profesora Grossa można już dzisiaj uznać za nieprawdziwe?

Adam Dobroński: Tak, jest to pewien etap. Przyznajmy, że profesor Gross wywołał - jak to się mówi potocznie - temat, ale też z tej wersji zostały strzępki. Myślę, że wracamy do tych przekonań, które właściwie zawsze tu były, gdy rozmawialiśmy z ludźmi, gdy sami próbowaliśmy nieporadnie dotykać materii historycznej. Przede wszystkim nie 1600 ofiar żydowskich, to od dawna wiadomo. Koledzy przywieźli najświeższe dane NKWD z lat 40., z których wynika, że w ogóle w okręgu jedwabieńskim mogło być 500 najwyżej 600 Żydów. W związku z tym ta liczba musi się zmniejszyć. Chociaż zgadzam się z profesorem Grossem, że to może nie jest najistotniejsze. Ale historyk powinien liczyć się z faktami.

Barbara Górska: Panie burmistrzu byliśmy tu u pana 5 marca. Pamięta pan tę rozmowę? Pamięta pan co pan nam wtedy mówił?

Krzysztof Godlewski: Pamiętam. Wtedy mówiliśmy o tym, o czym pan profesor przed chwilą mówił, że liczba 1600 jest wzięta po prostu z sufitu.

Barbara Górska: Był pan raczej pesymistycznie nastawiony. Mówił pan, że bardzo chciałby wyjść z twarzą z tej całej sytuacji. Co z dobrym imieniem Jedwabnego? Wtedy chcieliście państwo bronić tego dobrego imienia.

Krzysztof Godlewski: Dobrego imienia Jedwabnego chcieliśmy bronić w różny sposób. Jedni chcieli poprzez negację tego co napisał pan Gross, inni tak jak ja chcieli dać pole do popisu fachowcom, którzy ustalą, na ile to możliwe, rzeczywisty przebieg tej tragedii. Myślę, że ta w miarę rozsądna postawa dzisiaj święci triumfy, ponieważ wyniki ekshumacji świadczą o tym, że nie był to jednak masowy - tak jak to przedstawił pan Gross - udział mieszkańców Jedwabnego: od dziecka aż do starca. Natomiast do tragedii doszło przy współudziale naszych obywateli marginesu.

Barbara Górska: Ta postawa święci triumfy powiedział burmistrz. Brzmi to mocno. Sto metrów od miejsca, w którym stoimy, będzie nowy cmentarz, nowa tablica. A na niej napis oskarżający o zbrodnię niemiecki nazizm. Stanisław Krajewski argumentuje, że nazizm panował w Jedwabnem od trzech tygodni, wtedy w lipcu. Jeśli tak szybko rozpalił nienawiść, to dlatego, że miał podatny grunt. Mogło tak być? Pan dobrze zna ten region, pracuje pan jako historyk w Białymstoku od wielu lat.

Adam Dobroński: Wcześniej był jeszcze czerwony nazizm i to już było nienaturalne. Wcześniej w ogóle była wojna i tu znów zgodzę się z profesorem Grossem, który kiedyś powiedział, że wojna to taki czas, kiedy aniołowie śmierci zstępują na ziemię i właściwie zanika normalność. Natomiast pan burmistrz może z byt łatwo powiedział w tej chwili, że to tylko margines. My wciąż pytamy co to znaczy margines jedwabieński, bo oczywiście trzeba odróżnić tych zbrodniarzy, którzy rzeczywiście wykonali krwawą zbrodnię i to może być margines. Ale też trzeba nadal pytać o postawę tych szerszych kręgów mieszkańców, którzy tam byli.

Barbara Górska: Dzisiaj jest pusto, a mimo to przyjeżdżają tutaj ludzie, fotografują to miejsce. Dziwne komentarze nawet słyszałam dzisiaj. Czy miejsce to może stać się miejscem pielgrzymek różnych ludzi?

Krzysztof Godlewski: Myślę, że Jedwabne powinno być kamieniem milowym jeśli chodzi o wzajemne zrozumienie między narodami polskim i żydowskim. Jedyną drogą do unormowania stosunków między narodami jest wzajemne poznanie, otwartość i szczerość dyskusji.

Barbara Górska: Są w Polsce ludzie, którzy poczuli się osaczeni kampanią Jedwabnego. Mówią, że to szantaż emocjonalny i są też tacy, którzy uważają sprawę za niezbędne oczyszczenie pamięci w relacjach Polaków z Żydami. Komu jest bliżej do prawdy?

Adam Dobroński: Rzeczywiście obserwowałem jak mieszkańcy Jedwabnego są poddani wielkiej presji. Rozumiem ich, gdy buntowali się przeciwko stwierdzeniom, że było to żydowskie miasteczko. To jest naprawdę jedno z wielu miasteczek łomżyńskiego, gdzie Żydzi byli w znaczącej liczbie współmieszkańcami. Tak jak mówił pan burmistrz pomarzmy sobie, chociaż nie wiem jak to do końca zrobić, o tym żeby wróciła tu normalność i wspomnienie zarówno jednych, jak i drugich.

Barbara Górska: Czy ludzie tutaj stają się coraz bardziej obojętni czy coraz bardziej rozemocjonowani? Czy odczuli ulgę?

Krzysztof Godlewski: Trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie ulga jest sztuczna. Natomiast wszyscy zdajemy sobie sprawę z ogromu tragedii, jaka się dokonała. Jest to poza wszelką dyskusją. W tej chwili ludzie odczuwają w pewnym sensie satysfakcję z tego, że jednak ta prawda, która była przekazywana mediom od początku, a była ona przez nie odrzucana, powoli zwycięża.

Barbara Górska: Dzisiaj prokuratorzy z IPN-u dowiedli, że znalezione łuski świadczą o tym, że przynajmniej jeden oficer niemiecki brał udział w tej kaźni.

Adam Dobroński: Nikt nie miał wątpliwości co do tego, że Niemcy tutaj byli. Zostało to potwierdzone. Natomiast wciąż pytaniem otwartym pozostaje na ile Niemcy uczestniczyli w tej ostatniej fazie. I tu rzeczywiście jest jakby najsłabszy punkt. W pierwszej fazie przy wypędzaniu i organizowaniu akcji bez Niemców nic by się tu nie zdarzyło. Jeszcze inny poruszę tutaj wątek. Jedwabne to niestety tylko przykład. Przed nami historykami stoi jeszcze większe zadanie - zbadanie historii stosunków polsko – żydowskich w ogóle w tej części Polski na tzw. Mazowszu Łomżyńskim.

Barbara Górska: A my pewnie jeszcze tu powrócimy.

foto RMF FM Adam Flak