Donald Tusk, lider PO, daje małe szanse Markowi Belce na stworzenie rządu. Zdaniem gościa porannych "Faktów", najlepszym terminem przyspieszonego głosowania byłby 13 czerwca, razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Tomasz Skory: Czy Marek Belka ma szanse u PO?

Donald Tusk: Trudno powiedzieć, czy Marek Belka uzyska poparcie większości. Dziś widać wyraźnie, że nie uzyska poparcia opozycji, w tym PO, ale jego dobrym prawem i dobrym prawem pana prezydenta Kwaśniewskiego jest szukać w Sejmie większości dla własnych pomysłów. Zadanie nie jest łatwe, bo i zaufanie niewielkie, a zamieszanie proporcjonalnie duże do tego braku zaufania. Dziś w polskim parlamencie bardzo trudno o przewidywalne i sensowne zdarzenia.

Tomasz Skory: Ale PO chce w związku z tym doprowadzić do wcześniejszych wyborów, wiadomo to od dawna. Widzi pan na to szanse po wczorajszej rozmowie z prezydentem?

Donald Tusk: Pan prezydent niespecjalnie był przekonany co do szans Marka Belki, jeśli chodzi o uzyskanie większości w Sejmie. Pierwsze wypowiedzi tych, na których miałby polegać pan Belka – polityków SLD i PSL, charakter tego ugrupowania pana Jagielińskiego – to wszystko utrudnia start takiemu nowemu rządowi.

Tomasz Skory: Czyli z tego może nic nie wyjść.

Donald Tusk: Jest dość prawdopodobne, że starania pana prezydenta nie przyniosą skutku i wybory będą nie dlatego, że tak chce opozycja i większość opinii publicznej w Polsce, ale dlatego że potwierdzi się to przekonanie, że po upadku SLD i gabinetu Leszka Millera nie sposób zbudować wokół polskiej lewicy sensownego rządu.

Tomasz Skory: Niepowołanie proponowanego przez prezydenta rządu Belki oznaczać będzie wybory nie tak przyspieszone, jakby chciała PO, ale wcześniejsze. Według prezydenta to będzie w sierpniu. To jest – według pana – dobry termin? To wakacje.

Donald Tusk: Nie ma dobrych terminów na wybory. Powiem szczerze, do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć oporu SLD i prezydenta, by nie zrobić tych wyborów 13 czerwca, razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego. Rozumiem pewne trudności i obawy zgłaszane także przez Państwową Komisję Wyborczą, ale odrobina dobrej woli i – moim zdaniem - odrobina wyobraźni spowodowałaby, że także dzisiaj niechętni temu pomysłowi przyznaliby nam rację. 13 czerwca, nie tylko ze względów oszczędnościowych, ale też dlatego, że ta data szybko przecięłaby ten serial niemożności, dwuznaczności i takiego... Brakuje mi dobrego słowa, a szkoda poranek zaczynać od złych słów.

Tomasz Skory: Za godzinę Sejm zdecyduje, czy rezygnacją marszałka Borowskiego zajmie się już na tym posiedzeniu. Według pana, należy to rozstrzygać już teraz?

Donald Tusk: Jestem tak samo mądry, by nie powiedzieć tak samo głupi, jak wszyscy, którzy obserwują to, co się dzieje na lewicy. Jeśli Marek Borowski podaje się do dymisji, ponieważ tego oczekiwali od niego dawni koledzy z SLD, od wielu dni powtarzali: zrezygnuj, to myśmy ciebie na tym stolcu marszałkowskim posadzili. Marek Borowski powiedział: rezygnuję, a oni dziś w żadnym wypadku nie pozwolą go odwołać. Ja naprawdę, nawet przy moim nie najgorszym doświadczeniu parlamentarnym długoletnim, ja takiej karuzeli opinii jeszcze nie widziałem.

Tomasz Skory: Ale odwoływanie marszałka Sejmu w czasie konsultacji nad stworzeniem nowego rządu, w czasie potężnego zamieszania w partiach rządzących i przy być może wniosku o odwołanie jednego z wicemarszałków, Tomasza Nałęcza, czy to jest dobry pomysł na stabilizowanie czegokolwiek?

Donald Tusk: Z całą pewnością nie. Pierwszego dnia, kiedy pojawiły się żądania ze strony SLD, by Marek Borowski ustąpił, mówiłem – mimo że opozycja powinna się z takiego prezentu ucieszyć – że PO nie będzie przyłączała się do takich wniosków. Dziś, kiedy Marek Borowski mówi twardo: rezygnuję, nie mam zamiaru tego kontynuować, to sytuacja staje się kłopotliwa. Obawiam się, wczoraj powiedziałem to panu prezydentowi, że w takim tempie dymisji Polska może rzeczywiście znaleźć się politycznym zakręcie. Trzy dni temu podał się do dymisji premier, trzecia osoba w państwie, wczoraj się podał marszałek, druga osoba w państwie, strach pomyśleć, co będzie jutro.

Tomasz Skory: Dziś pora na prezydenta?

Donald Tusk: Ja tego nie powiedziałem, broń Panie Boże, ale w tym tempie ludzie lewicy podadzą się do dymisji w komplecie.

Tomasz Skory: Dziękuję bardzo.