"Obowiązkowa służba wojskowa to rozwiązanie z innej epoki. Prawie nigdzie w świecie zachodnim nie jest to stosowane. Zmieniły się armie, zmienił się typ żołnierza. Potrzebny jest ten zmotywowany. Mówiąc wprost: z niewolnika nie ma pracownika. Nie żołnierz służby zasadniczej, ale ochotnik motywowany patriotyzmem lub pieniędzmi - to jest przyszłość nowoczesnej armii" - powiedział w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Bronisław Komorowski. "Słuszne jest to, aby jak najwięcej osób w Polsce było przygotowanych do ewentualnej mobilizacji na wypadek wojny (...), ale w systemie mobilizacyjnym, a nie w ramach wojsk operacyjnych" - dodał były prezydent.
Obowiązkowa służba wojskowa to rozwiązanie z innej epoki (...). Nie żołnierz służby zasadniczej, ale ochotnik motywowany patriotyzmem lub pieniędzmi - to jest przyszłość nowoczesnej armii. Oprócz tego słuszne jest to, aby jak najwięcej osób w Polsce było przygotowanych do ewentualnej mobilizacji na wypadek wojny - stwierdził Bronisław Komorowski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
To znaczy trzeba mieć na dużą skalę przeszkolone rezerwy osobowe, ale w systemie mobilizacyjnym, a nie w ramach wojsk operacyjnych. To, co zaproponował pan premier Tusk, zmierza - wydaje mi się - właśnie w tę stronę - dodał gość Piotra Salaka.
Weekend upłynął pod znakiem ostrej wymiany zdań pomiędzy szefem polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych a Elonem Muskiem. Najbliższy współpracownik Donala Trumpa, miliarder, właściciel Tesli i SpaceX stwierdził, że "cały front zapadłby się", gdyby odłączył Ukraińcom dostęp do systemu łączności Starlink.
"Koszty Starlinków dla Ukrainy pokrywa polskie Ministerstwo Cyfryzacji. Roczny koszt projektu wynosi około 50 milionów dolarów. Pomijając kwestię etyki grożenia ofierze agresji, jeśli SpaceX okaże się niewiarygodnym dostawcą, będziemy zmuszeni poszukać innych dostawców" - napisał Radosław Sikorski.
"Cicho bądź, mały człowieku" - odpowiedział mu Elon Musk.
Piotr Salak poprosił byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego o komentarz w tej sprawie.
To jest niewarte rozbudowywania sporu, ale warte zapamiętania. Myślę, że administracja Trumpa będzie miała coraz większy kłopot z ekscesami wywoływanymi przez multimiliardera, pana Muska, który dostał się do władzy, nie mając do tego ani kwalifikacji, ani umiejętności, ani doświadczenia - powiedział gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24.
Piotr Salak pytał swojego gościa również o francuską propozycję parasola atomowego.
Nie ma pewności co do tego, jak USA będą zachowywały się ze swoim arsenałem nuklearnym w przyszłości. Trzeba szukać innych rozwiązań, które pozwolą czuć się bezpiecznie w niebezpiecznym świecie. Dobrze, żeby nie tylko Europa usłyszała tę francuską propozycję, ale i Putin, i prezydent Trump - powiedział Bronisław Komorowski.
Uważam, że to, co zrobił prezydent Donald Trump, chwieje naszym poczuciem bezpieczeństwa. Do naszych uszu dociera, że prezydent USA ma dosyć dziwne poglądy na przyszłość NATO. Są dwie możliwości: albo się załamać, albo szukać alternatywnych rozwiązań; albo jeszcze trzecia: "przeczekać Trumpa". Jest takie powiedzenie popularne w Kościele: "Dłużej klasztora niźli przeora". Może przeor Trump przeminie, a klasztor w postaci USA wróci do wcześniej deklarowanych zasad - powiedział były prezydent.
Kraje takie jak Polska, na wypadek zagrożenia, na wypadek wojny, muszą być gotowe na ewentualne przyjęcie instalacji broni jądrowej, która mogłaby zafunkcjonować na froncie wschodnim Sojuszu Północnoatlantyckiego. To mogą być samoloty zdolne do przenoszenia, magazyny do przechowywania - mówił Bronisław Komorowski.
Takim programem był np. "nuclear sharing". To nie musi oznaczać posiadania głowic jądrowych, ale np. samolotów mogących je przenosić i w ogóle zdolności polskiej armii (...). Dobrym rozwiązaniem jest pokazanie Stanom Zjednoczonym, że prowadzimy rozmowy i serio traktujemy propozycję francuską. Pamiętajmy, że w Europie mamy dwa kraje posiadające broń nuklearną: Francja - w Unii Europejskiej - i obok Wielka Brytania - dodał.
Miejmy świadomość, że armia polska jest dzisiaj pozbawiona w znacznej mierze nawet podstawowego wyposażenia w ważną broń potrzebną do prowadzenia wojny. Dopiero za parę lat broń zakupiona w USA i Korei do nas dotrze. Ona jest dopiero zamówiona. Teraz będziemy musieli kupować ogromne liczby rakiet, amunicji, części zamiennych, pakietów remontowych. To pochłonie gigantyczne kwoty (...). Powinniśmy dążyć do dywersyfikacji obszaru zamówień zbrojeniowych. Tam, gdzie jest możliwość, dobrze jest mieć różne kierunki dostaw, chociażby ze względu na naprawę takiej broni. Bliżej jest do Europy - powiedział gość Piotra Salaka.
Piotr Salak zapytał byłego prezydenta także o to, czy mamy kody źródłowe do amerykańskiej broni. Co za tym idzie, czy jesteśmy bezpieczni na wypadek tego, gdyby kiedyś ktoś w USA stwierdził, że odcina nas od pomocy wojskowej - tak, jak zrobił to teraz prezydent Trump w przypadku Ukrainy.
Nie sądzę, by USA planowały unieruchomienie F-16 czy rakiet Patriot w Polsce. Natomiast technicznie taka możliwość istnieje i trzeba się z tym liczyć. Dzisiaj nowoczesna broń to przede wszystkim elektronika, w związku z tym można na odległość sterować tym, czy ta broń działa, czy nie działa, czy też działa skutecznie, czy nieskutecznie. Są na przykład systemy rozpoznania, które są niezbędne do precyzyjnego, celnego strzelania rakietami (...). To jest jeszcze jeden argument za dywersyfikacją źródeł uzbrojenia do Polski - powiedział Bronisław Komorowski.
Co najmniej 4 proc. PKB przeznaczanych na obronność - właśnie tego dotyczy projekt poprawki do konstytucji, którą zaproponował Andrzej Duda. Prezydent poinformował w piątek, że złożył już projekt u marszałka Sejmu. O to także Piotr Salak zapytał byłego szefa państwa polskiego.
Propozycja pana prezydenta dotycząca wpisania wydatków na zbrojenia niewiele zmienia. Polska zawsze była w tym aspekcie liderem (...). Trzeba zadbać o to, żeby te pieniądze były właściwie wydawane. Są gigantyczne przerosty zatrudnienia w obszarach, które nie decydują o wartości sił zbrojnych. Mam na myśli na przykład liczbę osób zatrudnionych na etatach wojskowych w systemie rekrutacji do wojska. To jest jakaś ogromna część - zupełnie niepotrzebnie - stwierdził Bronisław Komorowski.